piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 9

Jestem ! Mam nadzieję, że chociaż trochę na mnie czekałyście ? Tak ? Nie ? Ja czekałam na moment kiedy będę mogła dorwać się do Blogger'a i tak oto stwierdziłam, że skoro musiałyście czekać to mam pewną niespodziankę...
Ale, o niej później :D:P...
______________________

   Nieznacznie rozchyliłam powieki i przeciągnąwszy się odchyliłam głowę w tył, a moje oczy utonęły w czekoladowych źrenicach bruneta, który rejestrując fakt, że już nie śpię musnął czule mój policzek i szepnął :
- Wyspana ?
Odwróciłam się do niego przodem i objąwszy za szyję mruknęłam :
- Mhmm.... Jak zawsze po - zerknęłam na zegarek - czterech godzinach snu.
Wymieniliśmy uśmiechy i chłopak zaczął się ponownie ubierać, patrzyłam bez słowa na każdy jego ruch dopóki nie narzucił na siebie koszuli i nim zdążył zapiąć choć jeden guziczek przysunęłam się i objęłam go w pasie nie pozwalając mu tym samym na kontynuowanie czynności. - Proszę nie...- mruknęłam na co chłopak przeciągnął mnie sobie na kolana i cmoknąwszy w usta podniósł się z łóżka.
- Bruno ! Jestem NAGA !- Syknęłam mocniej przytulając się do jego torsu.- Może dał byś mi chociaż jakąś koszulę bo, jakoś nie mam zamiaru paradować tak po twoim domu.
W oczach Hawajczyka zabłysła iskierka, przez którą oberwało mu się lekko z otwartej dłoni.- Nawet, o tym nie myśl.
Chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć, ale gdy zauważył moją otwartą, gotową do wymierzenia kolejnego ..plaskacza" dłoń, jedynie westchnął teatralnie i postawiwszy mnie przed szafą podał mi jedną z czerwonych koszul w kratę. Szybko ją ubrałam i ponętnie kołysząc biodrami ruszyłam do drzwi, po czym oparłszy się, o ich futrynę odchyliłam głowę i rzuciwszy mu uśmiech utrzymany w tym samym tonie co moje ruchy rzuciłam :
- To... idziesz ?- Po czym ruszyłam korytarzem w stronę schodów.
Tak jak się spodziewałam na jego reakcję nie musiałam czekać nazbyt długo, niebawem chłopak znalazł się tuż za mną i delikatnie musnąwszy moje ramię ruszył moim śladem w dół schodów.
  Od dłuższego czasu bez słowa wpatrywałam się w ekran telewizora nawet nie rejestrując słów, które potokiem płynęły z ust wdzięczącej się do kamery, młodej prowadzącej, a gdy w końcu wyrwałam się z owego transu wstałam z kanapy i rzuciwszy brązowookiemu znaczące spojrzenie ruszyłam w kierunku łazienki i gdy tylko do niej weszłam chłopak przyparł mnie swoim ciałem do chłodnej ściany pomieszczenia, szybka powtórka  z wczoraj ?- Mrr... czemu nie.
                                                           * * *

   Pozwoliłam by, ostatnie strużki gorącej wody spłynęły wolno po moim ciele po czym zakręciłam ją starannie i wyszłam spod prysznica, a ponownie narzuciwszy na siebie koszulę brązowookiego również z łazienki by, po chwili skierować się do salonu.
 Zaszłam kanapę od tyłu i przysiadłam najpierw na jej oparciu by, z niego z łatwością zsunąć się na kolana Bruna.
Niebawem nasze twarze znów dzieliły jedynie minimetry i gdy nasze usta już niemal się odnalazły dotychczas leżący na ławie i nieudzielający się, mój telefon dał, o sobie znać.
Spojrzałam na wyświetlacz i przełknęłam szybko ślinę, dlaczego akurat teraz ?!
Lana : Haloo ?
Artur : Cześć kochanie, obudziłem cię ?
Lana : Nie, nie i jak spotkania ?
Artur : Wszystko idzie tak jak zaplanowaliśmy, jeszcze chwila i wygramy już trzeci dzisiaj przetarg...
Lana : To nieźle ! A... o której będziesz z powrotem ?
Chwila ciszy, cholera, a co jeśli powie, że właśnie dojeżdża do domu ?
Artur : Samolot mamy, o piętnastej więc myślę, że w domu będę jeszcze przed szóstą wieczorem.
Uff...
Lana : OK. To postaram się do tego czasu wró... to znaczy coś, może zrobić na kolację, co ty na to ?
Artur : Świetnie, to... do wieczora ?
Lana : Do wieczora.
Gdy tylko się rozłączył wypuściłam z płuc całe od dawna już zalegające tam powietrze, udało się !
 Dopiero teraz dostrzegłam wpatrzone we mnie oczy Hawajczyka.
- To ile masz jeszcze dla mnie czasu ?
Mruknął wtulając się w mój obojczyk i raz po raz muskając moją szyję, pod wpływem pieszczoty odchyliłam głowę w tył i powiedziałam :
- Samolot startuje, o piętnastej więc koło wpół do szóstej powinnam się zbierać, ale...
Chciałam jeszcze coś dodać, lecz chłopak zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem, po którym oparł się czołem, o moje czoło i szepnął głosem od którego na moje plecy wstąpił przyjemny dreszcz.:
- Ale jeszcze przez najbliższe pięć godzin wciąż jesteś moja.
- Czyżby ?- Spojrzałam na niego buntowniczo, na co on zareagował położeniem mnie na kanapie i przygwożdżeniem moich nadgarstków do oparcia kanapy.
- A miała pani jakieś inne plany, panno McCarthy ?
To mówiąc złożył jeszcze jeden czuły pocałunek na mojej szyi i na powrót wtulił się w mój obojczyk.
- W zasadzie to... chętnie bym sobie posłuchała jakiejś przyjemnej muzyki...
To mówiąc rzuciłam okiem na starannie poustawiane w rogu salonu gitary. Chłopak podążył wzrokiem za moim spojrzeniem i na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.- I wiesz na co jeszcze bym miała ochotę ?
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, wykorzystując moment musnęłam jego ciepłe wargi i dopowiedziałam :
- Na gorącą, aromatyczną kawę z mlekiem.
Widząc cień zawiedzenia w jego oczach uśmiechnęłam się szeroko i robiąc najładniejsze oczy jakie potrafiłam dodałam : Proszę ?
Bruno odwzajemnił uśmiech i uwalniając moje ręce powiedział :
- Niech ci będzie.
- Dziękuję !
- Nie liczy się. Użyłaś swoich maślanych oczek, żebym ci uległ.
- Nawet nie próbowałeś się przeciwstawiać... A nawet gdyby to i tak byś ją dla mnie zrobił.
Słysząc to brązowooki rzucił mi zabójcze spojrzenie na co odpowiedziałam mu całusem w powietrzu i w podskokach wróciłam na kanapę. Gdy oba kubki z napojem już niemal stały na ławie w całym pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek telefonu. Chłopak postawił je bezpiecznie i szybkim ruchem wyjął z kieszeni spodni dzwoniące urządzenie, a rzuciwszy okiem na wyświetlacz zaklął cicho i odebrał dopiero gdy znalazł się w kuchni.
Mimo, iż wcale tego nie chciałam mój słuch wytężył się i podejmował próby wychwycenia strzępków rozmowy. Wiem, podsłuchiwanie to zły nawyk, a ciekawość wcale nie jest dobrym przewodnikiem, ale nie mogłam nic na to poradzić...
- Wszystko jest pod kontrolą... tak, wszystko idzie tak jak powinno...oddzwonię do ciebie później, na razie nie mogę... tak, to cześć.
To mówiąc zakończył rozmowę i nim wrócił do salonu wstałam i by, nie dać po sobie poznać, że podsłuchiwałam podeszłam do stojących w rogu instrumentów, po czym delikatnie podniosłam jasnobrązową gitarę akustyczną, podałam mu ją i wygodnie usadowiłam się obok niego.
- Zagraj coś dla mnie.
Ta prośba przywróciła na twarz brązowookiego uśmiech i po chwili salon spowiły łagodne dźwięki gitary, które dopełnił jego śpiew.
 Gdy doszedł niemalże do samego końca zbliżył swoją twarz do mojej na tyle, że czułam jego oddech i patrząc mi głęboko w oczy dodał :
- ...Girl you're amazing just the way you are... Pamiętaj, o tym.
Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech i choć chwilę temu zostałam umoralniona przez kilka
miłych słówek z ust Artura teraz złączyłam nasze  usta w namiętnym pocałunku, który Bruno przykładając palce do tyłu mojej głowy jeszcze pogłębił.
  Czas jak wiadomo jest jedną z tych rzeczy, które choćbyśmy się sprzeciwiali i prosili pozostaje nieubłagany, toteż zdecydowanie zbyt szybko wskazówka wiszącego na ścianie w salonie zegara wybiła wpół do szóstej. W zasadzie nie miałam nadto rzeczy do zbierania, ale musiałam się jeszcze przebrać i zamówić taksówkę, a mało który taksówkarz nie kazał na siebie czekać piętnaście minut jak nie lepiej.
Bruno odprowadził mnie do taksówki i pożegnał krótkim. ale namiętnym pocałunkiem, a gdy wsiadałam nim zamknął za mną drzwi stwierdził, że już nie może się doczekać poniedziałku, co wywołało pojawienie się na mojej twarzy promiennego uśmiechu.
 Patrząc przez szybę samochodu próbowałam zająć myśli kolacją, do której przygotowania się zdeklarowałam, a mimo to gdzieś z tyłu głowy nasunęła mi się myśl, że z każdym spotkaniem z brązowookim 26-latkiem coraz trudniej jest mi się z nim rozstać, następnym tematem, który nie dawał mi spokoju była przeprowadzona przez Bruna rozmowa : czemu tak szybko ją zakończył ? Możliwie z chęci bycia wobec mnie jako jego gościa kulturalnym, ale nie mogłam odepchnąć od siebie myśli, że po prostu nie chciał bym, była jej świadkiem...
Z zamyślenia wyrwał mnie kierowca oznajmujący, iż znajdujemy się pod podanym przeze mnie adresem, zapłaciłam mu więc należną kwotę i wysiadłam z auta.
 Ledwie zdążyłam zdjąć buty i wejść do kuchni, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Rzuciłam okiem na zegar i z niezadowoleniem stwierdziłam, że przecież niema jeszcze nawet za pięć.
Szybko nastawiłam wodę i stworzyłam pozory, że jestem w trakcie przygotowywania posiłku, po czym ruszyłam do drzwi.
Otworzyłam je i odetchnęłam z ulgą.
- To ty...- mruknęłam i zostawiając otwarte drzwi by, mogła wejść wróciłam do kuchni w celu przygotowania tym razem na prawdę czegoś na kolację.
______________________________________________

Otóż, co do niespodzianki to podpowiem tylko, że warto będzie dzisiaj zajrzeć do mnie jeszcze raz ;).
Komentujcie i wpadajcie ponownie !
<3<3

2 komentarze:

  1. To opo jest uzależniające. Jeszcze jeden odcinek? Jestem jak najbardziej ZA!!! Pomijając już fakt, że tak długo musiałyśmy czekać :P Ale wybaczam :D
    Kto dzwonił do Bruna?!!! Ech... czekam. A i niech Artur się wypcha. Bruno jest lepszy :P hihi <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bruno ją podrywa bo się boi że nie wygra sprawy??

    OdpowiedzUsuń