środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 17

    Z przerażeniem patrzyłam na postać Szwajcara stojącego w drzwiach, pomiędzy nami panowała drżąca cisza, którą niebawem przerwał rozdrażniony głos Artura :
- To prawda ?
 Przygryzłam na moment wargę, po czym zaciskając usta wbiłam wzrok w sufit.
- Pytam, czy prawda ?!
Chociaż doskonale wiedziałam, o czym mówił chcąc odłożyć na moment słowa, które prędzej, czy później i tak zostaną wypowiedziane spojrzałam na niego pytająco i
odparłam :
- O czym ty mówisz ?
- Ty już dobrze wiesz ! No przyznaj się, przyznaj, że zdradzasz mnie z tym całym Hernandezem ! Powiedz jak długo już się w to bawisz ?!
Przełknęłam ciężko ślinę i mruknęłam :
- Tak.
Mężczyzna spojrzał mi prosto w oczy i próbując opanować furię zapytał :
- Co takiego ?
- Nie usłyszałeś ?
- Nie, jakoś nie bardzo !
Szczelnie okrywając się kocem usiadłam w siadzie skrzyżnym i najspokojniej jak tylko potrafiłam odparłam :
- To nieprawda.
Ten jedynie skrzyżował ręce na klatce, spojrzał na mnie wnikliwie i zapytał :
- A jaką mam pewność, że mówisz prawdę ?
Otworzyłam szeroko oczy po czym obwiązując się materiałem niczym ręcznikiem wyszłam z salonu.
- Gdybyś mi ufał to byś ją miał !
Warknęłam zmierzając szybkim krokiem ku schodom.
                                                           *      *      *
Na prędce wpakowałam do większej, sportowej torby dwie pary jeansów, bieliznę, kilka koszulek oraz kosmetyki po czym zbiegłam na dół, a założywszy trampki ruszyłam do drzwi.
- Gdzie ty do cholery idziesz ?!
Warknął Szwajcar zagradzając mi drogę.
- A co ci do tego ?
Spojrzałam na niego buntowniczo i zauważyłam jak w jego źrenicach na nowo rozbłyskują ogniki wściekłości. Zignorował moją odzywkę i cedząc przez zęby każde ze słów ponowił pytanie :
- Pytam, gdzie idziesz ?
Nagle coś we mnie pękło.
- Nie twoja sprawa, jak masz mnie mieć w dupie to chociaż bądź konsekwentny !
- Ja ?
- Tak ty, od miesiąca traktujesz mnie jak powietrze, albo w najlepszym wypadku szukasz dziury w całym !
- To nie moja wina, że...- nim zdążył dopowiedzieć końcówkę zdania syknęłam :
- Jeśli chcesz powiedzieć, że dużo pracujesz, to z łaski swojej zamknij się bo, mam dość słuchania, o twojej szmacianej robocie ! To ja jestem twoją narzeczoną, a nie sterta kartek, rozumiesz ?!
Krzyknęłam i nim zdążył jakkolwiek zareagować odepchnęłam go na bok i niemal biegiem opuściłam dom.
     Siedząc już w taksówce, zagryzając drżącą wargę wpatrywałam się w mijane budynki i choć taryfiarz kilkukrotnie pytał, czy wszystko w porządku nie odpowiadałam, czując jak na moim gardle zaciska się dławiąca mój głos pętla...
Gdy tylko samochód wjechał na podwórze przed domem moich rodziców wcisnęłam  do ręki mężczyzny  banknot i nie czekając na resztę wysiadłam zabierając ze sobą leżącą u moich stóp torbę.
 Jeszcze nim wbiegłam na podest tata otworzył mi drzwi,a  ja  nie zatrzymując się nawet na moment wbiegłam do holu by, po chwili przeskoczyć schody i zatrzaskując za sobą drzwi rzucić się na łóżko pozwalając żeby, cisnące się do oczu łzy obmyły moje policzki...
 Nie płakałam przez kłótnię z Arturem, płakałam bo, zdałam sobie sprawę, że związek z nim nie jest tym czego oczekuję i jak interpretuję prawdziwe uczucie bo, z każdą moją łzą, słowem wypowiadanym podczas kłótni, czy samotnym wieczorem byłam coraz bliżej odciśnięcia na sobie piętna jakim była przysięga przed Bogiem, byłam coraz bliżej wieczności, którą dzielić miałam z człowiekiem, którego nie kochałam żywym uczuciem, lecz darzyłam zaschłym przywiązaniem...
 Nagle wyprostowałam się, a otarłszy łzy rękawem odwróciłam wzrok w stronę stojącej w drzwiach mamy.
- Dziecko...co się stało ?
Nie potrafiąc wydusić z siebie słowa kiwnęłam jedynie głową przecząco, na co mama usiadła na krawędzi łóżka i przyciągnąwszy mnie do siebie przytuliła mocno.
- Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko...- szepnęła pieszczotliwie gładząc mnie po włosach.
- Nie chcę, o tym mówić mamo...- szepnęłam i siąknąwszy nosem otarłam pojedynczą łzę samotnie spływającą po moim policzku.
- Ale jeśli tylko...- zaczęła, ale ucięła widząc moje błagalne spojrzenie.- No dobrze, jeśli jednak będziesz chciała pogadać kochanie, to znajdziesz mnie w kuchni i pamiętaj, że razem z ojcem bardzo cię kochamy i możesz nam mówić, o wszystkim.
Znów jedynie kiwnęłam głową i uwolniwszy się z ramion kobiety patrzyłam jak wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi, po czym przyłożyłam głowę do poduszki i niemal natychmiast zasnęłam...
 Moi rodzice nie mają pojęcia, o Brunie i rozlicznych incydentach jakie wydarzyły się ostatnimi czasy w moim życiu, dlatego rozmowa, którą musiałam odbyć z nimi w dniu jutrzejszym przerażała mnie, ale byłam im to winna, byłam im winna wyznania prawdy i chociaż mam świadomość, że niektóre słowa mogą ich zaboleć uznałam, że zasłużyli na poznanie prawdy.
Bez względu na to w jakim świetle postawi mnie ona w ich oczach....
________________________________________________
  Co myślicie, o postępowaniu Lany ?
A tak z innej mańki jej to się temat, o Jasonie rozwinął ! Ale odpowiadając na pytanie Glove to też widziałam i uwielbiam !
Jeny ma coś takiego w swoich piosenkach, że można ich słuchać raz po razie .<3
W tym oto miejscu pragnę się zwrócić do inspiracji owego bloga :
,, but you should'nt worry... couse he got nothing to you baby."
<3<3
:D
Dobrze, że już wakacje bo, rozum już nie ten !
:O
Co do ortów i interpunkcji  : obiecuję się poprawić.;)
Natomiast co do obserwatorów : dziękuję Zuzu !
Komentujcie i wracajcie w piątek !
...bo, to dopiero przedsmak...
<3<3

4 komentarze:

  1. Ja jestem jak najbardziej za Laną. Wolę, żeby porzuciła go teraz, niż potem żądała rozwodu. Nie wiem, jak można być szczęśliwym w takiej sytuacji, że tu teraz zacytuję trafne spostrzeżenie, iż to Lana jest jego narzeczoną, a nie sterta kartek. On traktuje ją jak zabawkę, pobawi się czasem jak ma czas.To jest śmieszne ...
    Jason jest boski. Boski i uroczy. Uroczy i przystojny. I kurna nie mogę sobie wybaczyć, że nikt nie chciał ze mną jechać na jego koncert noworoczny w Warszawie ;( To takie przykre...
    No--no-no-thing to you baby... <3
    Haha... no, rozum już nie ten, ostatnio zgłosiłam się do tablicy na matmie i nie potrafiłam rozwiązać zadania, które miałam w zeszycie, a zeszyt miałam ze sobą.... Moja kochana wychowawczyni była lekko mówiąc załamana i wytłumaczyła sobie, że to pewnie przez te wakacje XD O zgrozo, a matura za rok ;D
    Ortografia, każdemu się zdarza, więc ja wybaczam i nie zwracam na to uwagi. Jak człowiek ma wenę, to rozumiem, że pisze się tak szybko, aby nic nie umknęło, więc... A poza tym - język polski to na prawdę bardzo trudny język Soooo :)
    W piątek powiadasz... ech mam nadzieję, że wrzucisz jakoś z rańca - bo wieczorem niestety mam bajlando XD TAK... trzeba uczcić koniec roku ^^
    Całuski :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... Nie wiem co sądzić o Lanie, bo oczywiście bardzo ją lubię i jest świetną bohaterką, lecz przeraża mnie to, że jest taka nie fair wobec Artura. Dobra ja wiem, że Artur też jest w stosunku do niej nie fair i absolutnie jestem po stronie Lany, ale moim zdaniem zdrada to najgorsze co może być, więc jeżeli Lana czuje coś do Marsa a męczy się z Arturem to powinna go rzucić i iść do Bruna. Takie moje zdanie.
    Och! Jason! Też żałuję, że nie mogłam być na jego koncercie, ale niestety nie miałam się tam jak dostać :( Może jeszcze kiedyś wróci do Polski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma za co Domi! Nie musisz się poprawiać, wiem, że gdy najdzie cię tak znikąd wena, to piszesz bez namysłu.
    A co do Jasona- kocham typka <3 jest drugim ulubionym piosenkarzem ;) chciałabym być na jego koncercie. Ma coś takiego przyciągającego w sobie, że po prostu chce się go słuchać.
    Nie mogę doczekać się piątku :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No i wyszło szydło z worka!!!
    Odcinek super jak zawsze...czekam ;)

    OdpowiedzUsuń