Z przerażeniem patrzyłam na postać Szwajcara stojącego w drzwiach, pomiędzy nami panowała drżąca cisza, którą niebawem przerwał rozdrażniony głos Artura :
- To prawda ?
Przygryzłam na moment wargę, po czym zaciskając usta wbiłam wzrok w sufit.
- Pytam, czy prawda ?!
Chociaż doskonale wiedziałam, o czym mówił chcąc odłożyć na moment słowa, które prędzej, czy później i tak zostaną wypowiedziane spojrzałam na niego pytająco i
odparłam :
- O czym ty mówisz ?
- Ty już dobrze wiesz ! No przyznaj się, przyznaj, że zdradzasz mnie z tym całym Hernandezem ! Powiedz jak długo już się w to bawisz ?!
Przełknęłam ciężko ślinę i mruknęłam :
- Tak.
Mężczyzna spojrzał mi prosto w oczy i próbując opanować furię zapytał :
- Co takiego ?
- Nie usłyszałeś ?
- Nie, jakoś nie bardzo !
Szczelnie okrywając się kocem usiadłam w siadzie skrzyżnym i najspokojniej jak tylko potrafiłam odparłam :
- To nieprawda.
Ten jedynie skrzyżował ręce na klatce, spojrzał na mnie wnikliwie i zapytał :
- A jaką mam pewność, że mówisz prawdę ?
Otworzyłam szeroko oczy po czym obwiązując się materiałem niczym ręcznikiem wyszłam z salonu.
- Gdybyś mi ufał to byś ją miał !
Warknęłam zmierzając szybkim krokiem ku schodom.
* * *
Na prędce wpakowałam do większej, sportowej torby dwie pary jeansów, bieliznę, kilka koszulek oraz kosmetyki po czym zbiegłam na dół, a założywszy trampki ruszyłam do drzwi.
- Gdzie ty do cholery idziesz ?!
Warknął Szwajcar zagradzając mi drogę.
- A co ci do tego ?
Spojrzałam na niego buntowniczo i zauważyłam jak w jego źrenicach na nowo rozbłyskują ogniki wściekłości. Zignorował moją odzywkę i cedząc przez zęby każde ze słów ponowił pytanie :
- Pytam, gdzie idziesz ?
Nagle coś we mnie pękło.
- Nie twoja sprawa, jak masz mnie mieć w dupie to chociaż bądź konsekwentny !
- Ja ?
- Tak ty, od miesiąca traktujesz mnie jak powietrze, albo w najlepszym wypadku szukasz dziury w całym !
- To nie moja wina, że...- nim zdążył dopowiedzieć końcówkę zdania syknęłam :
- Jeśli chcesz powiedzieć, że dużo pracujesz, to z łaski swojej zamknij się bo, mam dość słuchania, o twojej szmacianej robocie ! To ja jestem twoją narzeczoną, a nie sterta kartek, rozumiesz ?!
Krzyknęłam i nim zdążył jakkolwiek zareagować odepchnęłam go na bok i niemal biegiem opuściłam dom.
Siedząc już w taksówce, zagryzając drżącą wargę wpatrywałam się w mijane budynki i choć taryfiarz kilkukrotnie pytał, czy wszystko w porządku nie odpowiadałam, czując jak na moim gardle zaciska się dławiąca mój głos pętla...
Gdy tylko samochód wjechał na podwórze przed domem moich rodziców wcisnęłam do ręki mężczyzny banknot i nie czekając na resztę wysiadłam zabierając ze sobą leżącą u moich stóp torbę.
Jeszcze nim wbiegłam na podest tata otworzył mi drzwi,a ja nie zatrzymując się nawet na moment wbiegłam do holu by, po chwili przeskoczyć schody i zatrzaskując za sobą drzwi rzucić się na łóżko pozwalając żeby, cisnące się do oczu łzy obmyły moje policzki...
Nie płakałam przez kłótnię z Arturem, płakałam bo, zdałam sobie sprawę, że związek z nim nie jest tym czego oczekuję i jak interpretuję prawdziwe uczucie bo, z każdą moją łzą, słowem wypowiadanym podczas kłótni, czy samotnym wieczorem byłam coraz bliżej odciśnięcia na sobie piętna jakim była przysięga przed Bogiem, byłam coraz bliżej wieczności, którą dzielić miałam z człowiekiem, którego nie kochałam żywym uczuciem, lecz darzyłam zaschłym przywiązaniem...
Nagle wyprostowałam się, a otarłszy łzy rękawem odwróciłam wzrok w stronę stojącej w drzwiach mamy.
- Dziecko...co się stało ?
Nie potrafiąc wydusić z siebie słowa kiwnęłam jedynie głową przecząco, na co mama usiadła na krawędzi łóżka i przyciągnąwszy mnie do siebie przytuliła mocno.
- Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko...- szepnęła pieszczotliwie gładząc mnie po włosach.
- Nie chcę, o tym mówić mamo...- szepnęłam i siąknąwszy nosem otarłam pojedynczą łzę samotnie spływającą po moim policzku.
- Ale jeśli tylko...- zaczęła, ale ucięła widząc moje błagalne spojrzenie.- No dobrze, jeśli jednak będziesz chciała pogadać kochanie, to znajdziesz mnie w kuchni i pamiętaj, że razem z ojcem bardzo cię kochamy i możesz nam mówić, o wszystkim.
Znów jedynie kiwnęłam głową i uwolniwszy się z ramion kobiety patrzyłam jak wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi, po czym przyłożyłam głowę do poduszki i niemal natychmiast zasnęłam...
Moi rodzice nie mają pojęcia, o Brunie i rozlicznych incydentach jakie wydarzyły się ostatnimi czasy w moim życiu, dlatego rozmowa, którą musiałam odbyć z nimi w dniu jutrzejszym przerażała mnie, ale byłam im to winna, byłam im winna wyznania prawdy i chociaż mam świadomość, że niektóre słowa mogą ich zaboleć uznałam, że zasłużyli na poznanie prawdy.
Bez względu na to w jakim świetle postawi mnie ona w ich oczach....
________________________________________________
Co myślicie, o postępowaniu Lany ?
A tak z innej mańki jej to się temat, o Jasonie rozwinął ! Ale odpowiadając na pytanie Glove to też widziałam i uwielbiam !
Jeny ma coś takiego w swoich piosenkach, że można ich słuchać raz po razie .<3
W tym oto miejscu pragnę się zwrócić do inspiracji owego bloga :
,, but you should'nt worry... couse he got nothing to you baby."
<3<3
:D
Dobrze, że już wakacje bo, rozum już nie ten !
:O
Co do ortów i interpunkcji : obiecuję się poprawić.;)
Natomiast co do obserwatorów : dziękuję Zuzu !
Komentujcie i wracajcie w piątek !
...bo, to dopiero przedsmak...
<3<3
Ja jestem jak najbardziej za Laną. Wolę, żeby porzuciła go teraz, niż potem żądała rozwodu. Nie wiem, jak można być szczęśliwym w takiej sytuacji, że tu teraz zacytuję trafne spostrzeżenie, iż to Lana jest jego narzeczoną, a nie sterta kartek. On traktuje ją jak zabawkę, pobawi się czasem jak ma czas.To jest śmieszne ...
OdpowiedzUsuńJason jest boski. Boski i uroczy. Uroczy i przystojny. I kurna nie mogę sobie wybaczyć, że nikt nie chciał ze mną jechać na jego koncert noworoczny w Warszawie ;( To takie przykre...
No--no-no-thing to you baby... <3
Haha... no, rozum już nie ten, ostatnio zgłosiłam się do tablicy na matmie i nie potrafiłam rozwiązać zadania, które miałam w zeszycie, a zeszyt miałam ze sobą.... Moja kochana wychowawczyni była lekko mówiąc załamana i wytłumaczyła sobie, że to pewnie przez te wakacje XD O zgrozo, a matura za rok ;D
Ortografia, każdemu się zdarza, więc ja wybaczam i nie zwracam na to uwagi. Jak człowiek ma wenę, to rozumiem, że pisze się tak szybko, aby nic nie umknęło, więc... A poza tym - język polski to na prawdę bardzo trudny język Soooo :)
W piątek powiadasz... ech mam nadzieję, że wrzucisz jakoś z rańca - bo wieczorem niestety mam bajlando XD TAK... trzeba uczcić koniec roku ^^
Całuski :* :* :*
Hm... Nie wiem co sądzić o Lanie, bo oczywiście bardzo ją lubię i jest świetną bohaterką, lecz przeraża mnie to, że jest taka nie fair wobec Artura. Dobra ja wiem, że Artur też jest w stosunku do niej nie fair i absolutnie jestem po stronie Lany, ale moim zdaniem zdrada to najgorsze co może być, więc jeżeli Lana czuje coś do Marsa a męczy się z Arturem to powinna go rzucić i iść do Bruna. Takie moje zdanie.
OdpowiedzUsuńOch! Jason! Też żałuję, że nie mogłam być na jego koncercie, ale niestety nie miałam się tam jak dostać :( Może jeszcze kiedyś wróci do Polski.
Nie ma za co Domi! Nie musisz się poprawiać, wiem, że gdy najdzie cię tak znikąd wena, to piszesz bez namysłu.
OdpowiedzUsuńA co do Jasona- kocham typka <3 jest drugim ulubionym piosenkarzem ;) chciałabym być na jego koncercie. Ma coś takiego przyciągającego w sobie, że po prostu chce się go słuchać.
Nie mogę doczekać się piątku :*
No i wyszło szydło z worka!!!
OdpowiedzUsuńOdcinek super jak zawsze...czekam ;)