środa, 27 maja 2015

Rozdział 8

    Po raz kolejny tego wieczoru wzięłam do ręki swój telefon z zamiarem wybrania numeru brązowookiego i przez chwilę patrzyłam tępo na ciemny ekranik urządzenia.
- Jasna cholera, Lana zrób w końcu coś na co masz ochotę...
Mruknęłam sama do siebie i przyłożyłam telefon do ucha... Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty obraził się ?
Bruno : Mhmm.... cześć mała.
Lana : Hej, obudziłam cię ?
Bruno : Taak, ale to nawet dobrze, co jest ?
Lana : Zabierz mnie na tą imprezę.
Cisza w telefonie...
Bruno : Heh, jesteś niemożliwa. Ale OK. Będę po ciebie... która godzina ?
Lana :  Wpół do siódmej.
Bruno : Cholera... To... Będę po ciebie za dwadzieścia ósma. I...
Przerwałam mu ze śmiechem.
Lana : Wiem, musisz się zrobić na bóstwo.
Bruno : Jestem boski i bez tego !
Zaśmiałam się ponownie.
Lana : A do tego taki skromny.
Bruno : Tak wiem.
To mówiąc również się zaśmiał.
Lana : OK. Panie boski i skromny, kończymy ?
Bruno : Do później kotku.
Na dźwięk tego słowa na moją twarz wpełznął uśmiech.
Lana : Hamuj się Hernandez.
Bruno : Też cię uwielbiam.
Lana : To podryw ?
Bruno : Mooże.
Lana : Kiepski, jak na ciebie.
Bruno : Dopiero się rozkręcam Słońce.
                                               *    *    *
  Rzuciłam okiem na zegarek na moim nadgarstku, wykonałam jeszcze dwa szybkie, ale delikatne pociągnięcia kredką do oczu, po czym postąpiłam  krok do tyłu i spojrzałam na efekty mojej pracy. Długo zastanawiałam się nad tym jak powinnam się ubrać, żeby wyglądać dobrze przy znajomych Bruna, ale w końcu postawiłam na strój, który założyłabym też na zwykłą imprezę...
 Zgarnęłam z sypialni telefon i zbiegłam na dół, gdzie psiknęłam się ulubioną perfumą, zarzuciłam na siebie czarną skórę dla dopełnienia kreacji i w momencie, gdy zamykałam za sobą drzwi usłyszałam jak ktoś zatrzymuje się przed bramą.
  Wsiadłam do samochodu brązowookiego, przywitaliśmy się krótko i ku mojej ogromnej uldze już po chwili zniknęliśmy z pola widzenia potencjalnych gapiów- naszych sąsiadów.
- Powiesz mi chociaż jak ma na imię solenizant ?
- A tak, Jamareo.
- I kto jeszcze tam będzie ?
- Cały zespół pewnie ze swoimi połówkami.
W myślach odetchnęłam z ulgą, nie będę jedyną dziewczyną w towarzystwie !
Nie całe dziesięć minut później zatrzymaliśmy się przed sporym, trochę już zapełnionym klubem by, po chwili dać się pochłonąć niesamowicie klimatycznemu otoczeniu, wypełnionemu rozbawionymi, roztańczonymi ludźmi, muzyką i kolorowymi drinkami. Ledwo zdążyłam wejść do środka, poczułam jak Bruno delikatnie ciągnie mnie do jednej z loży. Niepewnie spojrzałam na siedzącą tam grupkę osób i instynktownie przysunęłam się bliżej brązowookiego, nim jeszcze doszliśmy do stolika podszedł do nas ciemnoskóry mężczyzna z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Bruno ! A jednak przyszliście razem.- To mówiąc spojrzał na mnie przyjaźnie i wyciągnąwszy do mnie rękę powiedział : Cześć, jestem Phil, a ty pewnie jesteś Lana ?
Odwzajemniłam uśmiech i skinąwszy lekko głową odparłam : Zgadza się.
Chwilę później poznałam również dziesięć innych imion, których choć się starałam nie byłam w stanie tak od razu spamiętać... Nie obraziłabym się, gdyby ktoś rzucił pomysł z plakietkami... Ledwo rozsiedliśmy się przy stoliku przyniesiono tort, a po chwili zjawił się również gość specjalny, na którego widok wszyscy zaczęliśmy śpiewać ,, Sto lat", wznosić toasty i składać mu życzenia... Nie obyło się również bez przyjacielskich zgryźliwości, rozśmieszających całe towarzystwo.
 Równie szybko jak się pojawiły, rozmyły się także moje obawy, co do braku towarzystwa, z dziewczyną Phila- Urbaną szybko znalazłyśmy wspólny język, choć w zasadzie wszyscy nowo poznani znajomi byli rozmowni. Po drugiej kolejce zostałam wyciągnięta na parkiet i obtańcowali mnie wszyscy Hooligani, kończąc na Brunie.
 Toteż kiedy dopadłam się do kieliszka z napojem, do jego opróżnienia wystarczyły mi zaledwie trzy łyki. Odstawiłam szkło i opadłam na oparcie podciągając nogi pod siebie. Ktoś kto stworzył szpilki wiedział jak dodać kobiecie powabu, ale ten, który pozwolił by, w nich tańczyła najwidoczniej chciał by, owy wdzięk trochę pobolał...
- I jak się bawisz ?
Zagadnął brązowooki dosiadając się obok mnie.
- Jest świetnie, ale moje nogi chwilowo odmówiły mi posłuszeństwa...
To mówiąc znacząco spojrzałam na połyskujący, srebrny obcas.
- Tańcz boso.
Spojrzałam na niego z wymalowanym na twarzy przerażeniem.
- Boso ? Taa, a potem będę latać po aptekach w poszukiwaniu maści na grzybicę.
Oboje się zaśmialiśmy.
- To będziesz tutaj siedzieć i czekać ?
- Noo...
- O proszę cię skarbie !
To mówiąc pociągnął mnie do siebie by, po chwili zwlec mnie z kanapy.
- A...
- Obiecuję, że jak dostaniesz grzybicę, to sam osobiście wykupię ci cały nakład maści jaki będą mieli w aptece.
Słysząc tą jakże szczodrą deklarację przyspieszyłam kroku i musnąwszy go w policzek powiedziałam, ledwo hamując śmiech.:
- Trzymam cię za słowo.
Stanęliśmy na środku parkietu i dopiero wtedy zwróciłam uwagę na to jaka melodia wydobywa się z głośników- moja ulubiona piosenka Elthona Johna !
 Nieznacznie  się do siebie przybliżyliśmy, chowając twarz w zagłębieniu szyi chłopaka i napawając się jego zmysłowym zapachem pozwoliłam by, mnie prowadził. Kiedy tańczyłam z brązowookim piosenki zdecydowanie zbyt szybko się kończyły, więc z trudem wróciłam na ziemię dopiero koło ósmego utworu i tylko ze względu na dotyk ust Hawajczyka.
- Skarbie skoczę się tylko przewietrzyć, zaraz wracam.
To mówiąc odsunął się ode mnie, ale zanim zdążył się odwrócić chwyciłam za jego koszulę i przygryzając seksownie wargę mruknęłam :
- Nie puszczę cię tak szybko.
Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, po czym przysunąwszy się do mnie ponownie złożył na mojej szyi kilka muśnięć i pociągnął za sobą.
 Z zainteresowaniem przyglądałam się jak odpala papierosa i zaciąga się używką,po czym stwierdziłam najbardziej idiotyczną rzecz jaka mi przyszła do głowy :
- Nie wiedziałam, że palisz.
- W zasadzie próbuję rzucić, ale...wiesz...
- Nałóg to nałóg.
- Właśnie. A ty ?
Spojrzałam na niego pytająco.
- Ja, co ?
- Zawsze jesteś taką grzeczną dziewczynką ?
Podeszłam do niego bliżej i splótłszy palce na jego karku wymruczałam :
- Sam się przekonaj...
To mówiąc przygryzłam delikatnie płatek jego ucha i uśmiechnęłam się czując jak na jego plecy wstępuje dreszcz. Chłopak wyrzucił niedopałek, a oparłszy swoje czoło, o moje spojrzał na mnie takim wzrokiem, że ugięły się pode mną nogi i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, od którego aż zaszumiało mi w głowie.
- Jakieś propozycje ?
Wymruczał zniżając głos i ponownie muskając moją szyję, tym samym wywołując kolejny przypływ gorąca.
- Zabierz mnie do siebie.
Sapnęłam gwałtownie wypuszczając powietrze.
Na jego reakcję nie musiałam zbyt długo czekać, chłopak pociągnął mnie przed klub i niczym aktor zamachał na jakąś taksówkę, która po chwili zatrzymała się tuż przed nami.
                                                     *   *   *
 Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi zostałam mocno przyparta do ściany, a moja szyja i obojczyki obsypane drobnymi, palącymi pocałunkami... Odepchnęłam delikatnie brązowookiego drocząc się z nim, na co on spojrzał mi prosto w oczy i przyciągnąwszy mnie do siebie wymruczał zaciskając palce na moich biodrach :
- Teraz już jesteś moja...
To mówiąc wziął mnie na ręce i nie przestając pieścić mojego ciała swoimi ustami ruszył w stronę sypialni.
 Pożądanie, które czułam sprawiało, że korytarz doń prowadzący  wydawał się nieskończenie długi, w końcu jednak zostałam postawiona przed łóżkiem w samej  bieliźnie bowiem reszta naszych, a przede wszystkim moich rzeczy wyznaczyła przetarty przez nasze rozgrzane ciała szlak...
Brązowooki gwałtownie oderwał się ode mnie i odsunąwszy się patrzył na mnie błyszczącymi oczyma.
- Skoro już mnie tu przyprowadziłeś, to teraz to bierz...
Mruknęłam przygryzając wargę, Bruno obdarzył mnie uśmiechem i postąpiwszy krok ku mnie popchnął mnie na łóżko, a opierając się nade mną przygryzł moje ucho i szepnął :
- Nie wiesz na co się piszesz kochanie...
Po moim ciele przeszedł ostry dreszcz, zjechałam palcami do klamry jego paska i pociągnąwszy ją do góry, co ku mojemu... podnieceniu ? Wyrwało z gardła Bruna cichy pomruk.
-  Mam się bać ?
Chłopak pewnym ruchem zsunął ze mnie dolną część bielizny i znacząc ustami szlak do mojego biustu szepnął :
- Za późno...
_____________

 A korciło, żeby jeszcze trochę tzw. sceny + 18 dodać, ale jeszcze za wcześnie :D.
Piszcie co myślicie, a i przepraszam, że tak późno, ale nie miałam kiedy wcześniej.
A  mam jeszcze jedną nie zbyt radosną wiadomość, otóż ze względu na przeprowadzkę i czekający mnie w następną środę egzamin następny odcinek ukarze się dopiero...w piątek, lub nawet w niedzielę.
Oczywiście jeszcze Wam, o sobie przypomnę, ale to tak by, uprzedzić.
<3<3
Trzymajcie kciuki i zaglądnijcie w przyszłym tygodniu !

3 komentarze:

  1. Odcinek mega. Lana i Bruno ten teges ;) mhm i to ja lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam +18 nie pogardzę :D Lana taka niegrzeczna, ale wprost się jej nie dziwię no... :D Oby Arturro się nie dowiedział ^^ Kochani oni są oboje :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Szacun za Eltona Johna uwielbiam tego człowieka;)
    No to nie dajesz nam wyboru..musimy czekać

    OdpowiedzUsuń