Z narastającą , niemalże sięgającą zenitu ekscytacją przekręciłam kluczyk w zamku od drzwi domu Bruna i wślizgnęłam się do spowitego gęstą ciemnością wnętrza. Dom był pusty, a gdy zapaliłam światło zauważyłam również, iż był niemal nadmiernie uprzątnięty, jakby chłopak chciał stworzyć wobec kogoś niezrozumiałe dla mnie pozory... Ignorując jednak dziwne wrażenie jakie sprawiała cała ta sytuacja zdjęłam buty i kurtkę, po czym przeszłam do kuchni, gdzie zaparzywszy sobie herbatę przysiadłam na jednym z wysokich stołków ustawionych po obu stronach czarnego, połyskującego barku i wystukałam numer Hawajczyka, a ponieważ jedynym odzewem jaki otrzymałam był uprzejmy komunikat, iż nie może chwilowo odebrać podjęłam kolejne próby, które tak jak i pierwsza zakończyły się fiaskiem.
W końcu zrezygnowana powędrowałam do łazienki, gdzie po długiej, gorącej kąpieli odprawiłam standardową, wieczorną toaletę i skierowałam się do salonu, jednak gdy przechodziłam koło wiodących ku górze schodów zawahałam się na moment...
Owszem Marsa nie ma w domu, ale przecież gdyby był nie kazałby, mi spać na kanapie w salonie... - przebrnęło mi wspaniałomyślnie przez głowę i nie zastanawiając się, ani chwili dłużej skierowałam się na górę, gdzie niczym nastolatka rzuciłam się na spore, elegancko zaścielone łoże, tym samym wtulając twarz w pachnącą poszewkę poduszki...
Boże jego zapach, dom,on sprawiał, że naprawdę nie byłam Laną, którą sama znałam nie wspominając już, o czekoladowych tęczówkach, czy jego subtelnym dotyku...
Wnet tchnięta dziwnym impulsem wzięłam do ręki komórkę i wybierając numer brązowookiego, wystukałam krótką wiadomość :
Lana : Dobranoc.
Bruno : Dobranoc Słońce.
Ps. Improwizuj.
Przebiegłam parę razy po treści odpowiedzi usiłując dojść do czego odnosił się dopisek.
W końcu znużona bezowocnym rozmyślaniem ostatni raz rzuciłam okiem na ekran telefonu, po czym przyłożywszy policzek do poduszki wtuliłam się w ramiona Morfeusza...
* * *
Do moich uszu dobiegło głośne, wręcz agresywne pukanie do drzwi wpierw niewiele myśląc, o tym kim był natrętny gość stojący pod drzwiami po prostu obróciłam się na drugi bok i zakrywając głowę kołdrą spróbowałam powrócić do krainy snu, lecz nie było mi to dane bowiem pukanie nie ustawało, ponadto zdawało się wręcz nasilić...
- Idę.- Burknęłam, zwlekając się z łóżka i zamieniając piżamę na pierwszy lepszy zestaw ubrań jakie wyszperałam w torbie. Nawet nie spoglądając jak wyglądam wybiegłam z sypialni by, po chwili zatrzymać się niemal na samych drzwiach.
- Kto tam ?- Zapytałam z przyzwyczajenia i już miałam nacisnąć na klamkę, gdy moja ręka wnet zastygła i poczęła trwać w drżeniu niemal jej dotykając.
- Proszę otworzyć, policja.
Z trudem przełykając ślinę, wpuściłam dwóch umundurowanych mężczyzn do środka i przez moment cała nasza trójka mierzyła się wzajemnie wzrokiem.
- Witam, jestem Jordan Write, a to George Lambert.Mamy nakaz przeszukania tego domu.- Odparł jeden z nich, gdy w końcu zmierzył mnie całą od góry do dołu.
- Przeszukania ?
- Otóż to, przepraszam, czy zastaliśmy pana Hernandeza ?
Przez chwilę patrzyłam na nich bez mrugnięcia by, w końcu z trudem opanowując zaskoczenie udzielić odpowiedzi.:
- Przykro mi, ale nie.
Obaj mężczyźni spojrzeli po sobie, po czym odezwał się drugi z nich :
- Jeśli więc można wiedzieć, rozumiem, iż jest pani kimś z rodziny ?
I w tym momencie w pełni zrozumiałam sens zdawkowej wskazówki jaką Bruno zamieścił we wczorajszym sms-ie.
- Nie do końca.... Jestem- powiedz to !-...partnerką.
- Ach tak...
Przez chwilę zapadła niezręczna cisza, którą niebawem przerwał jak sądzę pan Write :
- Tak więc pani pozwoli.- To mówiąc okazał papier z nakazem i wraz z towarzyszem rozpoczął dokładne oględziny wszelkich kątów i zakamarków.
Ja natomiast stałam z zadrukowanym świstkiem w ręce i próbowałam uświadomić sobie, że ta cała szopka dzieje się w rzeczywistości i, że chcąc nie chcąc jestem jej częścią...
Chociaż mężczyźni wykonując zlecone zadanie poruszali się sprawnie i choć żadne z miejsc nie przykuło ich nadmiernej uwagi zdawało mi się, że zanim przemieszczą się z pokoju do pokoju minie wieczność, po za tym ze zdenerwowania ściskał mi się żołądek i odczuwałam lekkie nudności, jakbym naprawdę miała przed nimi coś do ukrycia.
* * *
- Cóż niema tu nic, co mogłoby, budzić jakiekolwiek zastrzeżenia.
Stwierdził Lambert, na co momentalnie z moich płuc wydostały się całe pokłady powietrza, które zdawały się weń zalegać, od momentu wpuszczenia funkcjonariuszy do domu.
Obaj wnet zwrócili wzrok ku mnie.
- W takim bądź razie przepraszamy za najście.
Ciągnął szatyn, składając na mojej dłoni kulturalny pocałunek.
- Nic się nie stało i jeśli mają panowie ochotę, również zapraszam na kawę.- Odparłam uprzejmie, choć w duchu marzyłam by, tak szybko jak się pojawili, opuścili ten dom.
- Och nie, nie będziemy nadużywać pani uprzejmości, jeszcze raz przepraszamy, miłego dnia i do widzenia.
To mówiąc ruszyli w stronę drzwi by, niebawem rozpłynąć się w nieustającym pędzie i gwarze Los Angeles.
Ruszyłam do kuchni, a zrobiwszy sobie śniadanie i kawę rozsiadłam się wygodnie na kanapie w salonie.
Nieoczekiwane odwiedziny policji zasiały w mojej głowie ziarnko niepewności, co do tego, czy brązowooki, aby na pewno mówi mi, o wszystkim co dotyczy całej tej sprawy...
Z zamyślenia wnet wyrwał mnie dzwonek do drzwi, na którego dźwięk po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Mimo to odstawiłam naczynia do zlewu i udałam się do drzwi, a otworzywszy je zaczęłam :
- Możesz...- lecz nie zdążyłam wypowiedzieć ani słowa więcej, gdyż moje ciało zostało gwałtownie i z niemałą siłą przyparte do ściany...
______________________________
Jaka Wasza ocena ? :D
( Wiem, odcinek miał być dopiero jutro, ale no nie mogłam się powstrzymać ! ... :):D
A co do pytania : odnosi się ono zarówno do odcinka, jak i zmiany wprowadzonej na blogu, polecam Wam obejrzenie zwiastuna- osobiście, kocham go !
Niemal tak bardzo jak Was i pisanie tego opowiadania ;D...
<3<3
To ten... czytajcie, oglądajcie iii wracajcie koniecznie w środę !!!!
< Oj, będzie się działo...>
:*
Zamurowało mnie. Nie mam pojęcia co to ma znaczyć i co Bruno wymysla, ale jeśli Lana będzie miała przez niego kłopoty to osobiście nogi mu z dupy powyrywam.
OdpowiedzUsuńDlaczego dopiero w środę? Proszę kolejny już teraz. Nie każ mi czekać aż tyle.
Bruno... W coś Ty wciągną bidną Lenę !!! #wkurzona :O
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na NEXT :P