czwartek, 29 października 2015

Rozdział 40

                                 Ważna notka pod rozdziałem !


    Westchnąwszy głęboko, przetarłem opuszką wypolerowaną szybkę oprawionej fotogarfii, pozwalając by, umysł na nowo zalały ulotne wspomnienia słodkiego smaku jej delikatnych usteczek i intrygującego spojrzenia bystrych, migdałowych źrenic...
Tak cholernie za nią tęskniłem...
Nim jednak do końca zatraciłem się w, ów wspomnieniach, ich bolesny wodospad przerwał głośny trzask zamykanych z impetem drzwi wejściowych. Niczym wyrwany z transu, zamrugałem kilkakrotnie, a pozwalając rzeczywistości przebić ściany minionych dni z roztargnieniem rozjerzałem się dookoła, ponownie sprawdzając, czy aby na pewno w walizce jest wszystko, co mogłoby,  się przydać  podczas sześciomiesięcznej trasy.
 Gdy więc zza pleców dobieglo ciche mruknięcie, wzdrygnąłem się zmieszany.
- Niezłe...
Bąknął mężczyzna, zwróciwszy wzrok w jego stronę dostrzegłem jak z zainteresowaniem obraca w dłoniach delikatną, drewnianą ramkę, po czym z trudem hamując bolesny dreszcz, szybkim ruchem wyjąłem przedmiot z jego rąk.
Zaskoczony tak gwałtowną reakcją z mojej strony zaczął mi się wnikliwie przyglądać, ja natomiast unikając tego spojrzenia jedynie wpakowałem zdjęcie do walizki i narzuciwszy na ramiona polarową bluzę postąpiłem krok ku wyjściu na korytarz.
- Tęsknisz. za nią...
Usłyszałem jego głos, a przegryzając dolną wargę pchnąłem delikatnie masywne drzwi i wlokąc za sobą niemałą walizkę, podążyłem z wolna ku klatce schodowej.
- Jakie, to ma znaczenie...
Bąknąłem z trudem znosząc na sobie, przepraszające spojrzenie przyjaciela, który teraz kroczył niespiesznie u mojego boku, jakby obawiał się, że nie zdołam dojść do samochodu, o własnych siłach.
- Przestań.
Zrugał mnie oschle, na co posłałem mu pełne niezrozumienia spojrzenie i oparłszy się plecami, o bagażnik Range Rover'a począłem doszukiwać się, w jego milczeniu krzty wyjaśnienia.- Wypierając ją z pamięci, wcale nie ułatwisz sobie zapomnienia, o tym co do niej czujesz...
Znam cię Bruno i widzę jak cholernie dręczy cię myśl, że on...
- Zamknij się Phil !
Warknąłem, gwałtownie przerywając jego emocjonalny wywód i nawet nie zaszczycając go spojrzeniem wsiadłem za kierownicę granatowego jeep'a.
(...)
 Od momentu opuszczenia mojej posiadłości w samochodzie panowała grobowa cisza, co tylko wzmagało odgłosy walki jaką toczyły  myśli i w końcu chociaż usilnie pragnąłem ją zatrzymać, maska nieczułego sukinsyna zniknęła, pozwalając by, serce owładnęła paraliżująca myśl, o niechybnej stracie...
Zacisnąwszy palce na kierownicy spróbowałem pohamować zamęt w klatce piersiowej, lecz gdy tylko samochód ponownie utknął w sznurze poirytowanych kierowców nad rozumem wzięło górę serce....
Gwałtownie dociskając pedał gazu, ostrym szarpnięciem wyłamałem się zeń i nie bacząc na pełne rozdrażnienia spojrzenia innych uczesników ruchu pomknąłem pod prąd,
jednym z wolnych pasów.
                                         
                                                  *      *      *
- Powiesz mi łaskawie, co ty odpierdalasz ?!
Ryknął Phred gdy z piskiem opon skręciłem w jedną z leśnych ścieżek. -Gdybym tylko wiedział...- pomyślałem i zacisnąwszy usta w niepewnym uśmiechu, posłałem mu w lusterku radosne spojrzenie, na co jego oczy wywinęły teatralne koło i utonęły w punkcie, gdzieś za zaparowaną szybą.
 Z ulgą przyjąłem fakt, iż na horyzoncie zamajaczyły strzeliste wieżyczki, podstarzałej kapliczki, a przez zsuniętą szybę do środka poczęły sączyć się delikatne powiewy przynoszonego przez pobliskie morze wietrzyku.
Ustawiwszy auto na jednym z wielu, zastawionych miejsc parkingowych energicznie zeskoczyłem na ziemię i nie bacząc nawet, czy pozostali pasażerowie opuścili pojazd puściłem się biegiem wzdłuż wąskiego, żwirowego chodnika, prowadzącego pod same drzwi kościółka.
On wypowiadał ostatnie słowa przysięgi,
ona natomiast patrząc mu w oczy uśmiechała się delikatnie, a ów uśmiech sprawiał iż stawała się...
aniołem.
Poczułem jak wszystko we mnie zamiera,
jak serce przełamuje się na miliony, miliardy drobnych niczym pył kawałków,
 a oczy mimowolnie zachodzą łzami.
Więc tak właśnie się czujesz gdy twoje serce umiera ?
Wnet nasze spojrzenia się spotkały, a ja z trudem zdusiłem w sobie pełen boleści wrzask i odwróciwszy się z wolna, ruszyłem przed siebie...
(...)
- Ja...Nie mogę...
Jęknęłam, szybkim ruchem wyswabadzając dłoń z delikatnego uścisku Szwajcara i posyłając mu ostatnie spojrzenie, nie zważając na dziesiątki utkwionych we mnie źrenic i delikatną biel szpilek na stopach, opuściłam biegiem złocone promieniami zachodzącego słońca wnętrze kapliczki.
                                                     *      *      *
Przełknąwszy z trudem, rozchyliłam wargi, ale głos zamarł w zaciśniętym wzruszeniem gardle. Przyspieszywszy kroku poczęłam brnąć po złocącym się w ostatnich refleksach piasku by, już po chwili bez słowa wpaść  w ramiona Hawajczyka, który momentalnie oderwał moje ciało od ziemi i okręcając nas wokół swojej osi złączył nasze czoła i zatopił mnie w morzu kawy, pod powiekami.
- Tak bardzo cię przepraszam...
Przepraszam, za każde kłamstwo, za każdą łzę, którą przeze mnie wylałaś,
 przepraszam, że...
Zaczął, lecz nim wydobył z siebie kolejny potok słów przywarłam do jego warg i splatając spragnione jego bliskości palce na rozgrzanym karku chłopaka pozwoliłam by, nasze języki na nowo się odnalazły, a gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy, nieprzerwanie tonąc w jego hipnotyzujących źrenicach, nim zdążył choćby rozchylić wargi, położyłam na nich palec i przybliżyłam twarz do jego policzka.:
- Przysięgnij, że nie pozwolisz  mi odejść...nigdy więcej.
Szepnęłam pozwalając by, po rozpalonym policzku spłynęło kilka łez .
- Dla ciebie wszystko, skarbie.
Wyszeptał, a ponownie odnajdując moje drżące wargi, dodał.:
Dla ciebie wszystko.
______________________

 Witam !
A więc...
oto przed Wami 40 rozdział...
ostatni rozdział...
Toteż pragnę Wam podziękować, podziękować wszystkim razem i każdemu z osobna...
                     Droga czytelniczko !
  Ponieważ nadszedl moment, w którym nasza przygoda z ,, Anything for you" dobiega końca, pragnę Ci podziękować. Za każde słowo, jakie do mnie skierowałaś, za każdą łzę jaką wylałaś, za każdy uśmiech jaki zaistnial na twoich ustach, za śmiech jakiego czytając ów opowiadanie doświadczyłaś.
Oraz za poświęcony mi czas.
Wszystko to bylo dla mnie...na wagę złota i nie skłamię, jeśli powiem iż jesteś ważną częścią, ów przygody, a pisanie dla Ciebie było...
jednym z najwspanialszych doświadczeń...
mojego życia.
Dziękuję, po stokroć i jeszcze bardziej.

Ps. W tym miejscu pragnę złożyć do Was wszystkich, już do prawdy ostatnią, największą ze wszystkich dotychczasowych próśb, a mianowicie.:
 CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ.
 Dla Ciebie to tylko jedna z wielu nie znaczących wiele chwil, dla mnie...
więcej niż tysiąc innych słów.

Jeszcze raz więc ogromnie dziękuję...
A jeśli nie chcesz się ze mną rozstawać...
Wróć w niedzielę !
Kocham Was !
<3

3 komentarze:

  1. Ale że to niby już koniec? :( Popłakałam się aż ze wzruszenia tym pięknym zakończeniem, jak również z tego powodu, że to przeoryginalne, zajebiste, super napisane opowiadanie się kończy. U mnie łzy zawsze występują gdy się do czegoś przywiąże, czyli jak widać naprawdę to opowiadanie stało mi się bliskie.
    Ale jak przeczytałam to : "A jeśli nie chcesz się ze mną rozstawać...
    Wróć w niedzielę !" - to to chyba znaczy, że jeszcze będziesz coś pisać,co nie? :D Mam taką nadzieje :D :) :*
    No dobra to czekam na niedziele :D :* :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słodkie zakończenie.. Nadal mam łzy na policzkach. Jaka szkoda, że to już koniec :/ ale, nie kumam z tą niedzielą. Wrócę, wrócę :) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się. Wspaniałe zakończenie. Szkoda tylko, że to już faktycznie ten ostateczny koniec. Chociaż mam jeszcze nadzieję choćby na mały epilog. Da się coś zrobić? A jeśli nie to mam nadzieję iż w niedziele przedstawisz nam wspaniałe wiadomości o tym, że zaczynasz pisac kolejne opowiadanie. Trzymam kciuki.
    Chciałabym jeszcze dodać, że czytanie tego bloga było dla mnie ogromną przyjemnością i to ja dziękuje tobie za to, że coś takiego wymyśliłaś i napisłaś. Jesteś naprawdę dobrą pisarką i mam nadzieję, ze ten blog to dopiero początek twojej kariery :D
    Pozdrawiam i oczywiście wracam w niedzielę ;*

    OdpowiedzUsuń