piątek, 22 maja 2015

Rozdział 6

   Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po sypialni. Artura już nie było, ale z dołu dobiegały odgłosy świadczące,że krząta się po kuchni, uśmiechnęłam się delikatnie i przez myśl przeszło mi, że może chociaż raz spędzimy wspólną niedzielę, tak jak to czyni większość par.
Kilka minut później odświeżona i ubrana weszłam do kuchni, przysiadłam na jednym z krzeseł i przyglądałam się jak mężczyzna przygotowuje kawy.
Po skończonym śniadaniu, które o dziwo przygotował i zaserwował sam Sulvan we własnej osobie zasiedliśmy na kanapie w salonie i w ciszy sączyliśmy parujący płyn.
- Powiesz mi jeszcze raz jak nazywała się ta znajoma, z którą byłaś w piątek na imprezie ?
Zmieszana spojrzałam na bruneta, który patrzył na mnie podejrzliwie.
- Jamie Gordon, wiesz ta koleżanka ze studiów.
Powiedziałam i od razu odwróciłam wzrok, czego ku mojej uldze Artur nawet nie zauważył.
- Jamie ? Myślałem, że wyjechała robić doktorat do Zurich'u ?
Przygryzłam na moment dolną wargę i uśmiechając się odparłam :
- Tak, ale wpadła na parę dni do rodziny.
Słysząc to Artur pokiwał głową i z zamyśleniem dodał :
- Swoją drogą chętnie bym się z nią zobaczył, co u niej ?
- Eee... wszystko po staremu. Zadzwoniłabym do ciebie, ale wiesz Jamie wyskoczyła z tą cała imprezą tak nagle i wypadło mi z głowy...
- Wypadło ci z głowy ?
- Właśnie to przed chwilą powiedziałam, co to jakieś przesłuchanie ?
Na twarzy mężczyzny pojawił się nikły uśmiech.
- Nie tylko, myślałem,że może ten cały Hernandez znowu cię gdzieś wyciągnął...
Zmarszczyłam brwi.
- Boże teraz ty zaczynasz ? Ile jeszcze razy mam wam wszystkim powtarzać, że relacja pomiędzy nami ogranicza się tylko do spraw zawodowych ?
Rzuciłam mu niezadowolone spojrzenie i ponownie wzięłam do rąk kubek z kawą.
- Wam ? Czyli nie tylko ja zauważyłem, że on się do ciebie klei ?
- Klei ? Z resztą nawet gdyby to, nie znaczy że od razu wskoczę mu do łóżka !
Szwajcar zastygł na moment po czym powiedział :
- Ty może nie, ale skąd wiesz, co on ma w głowie ?
Otworzyłam szerzej oczy.
- Artur ! Po pierwsze on jest osobą publiczną, a po drugie dopuszczasz do siebie myśl, że jestem jakąś suczką, która daje się  pierwszemu lepszemu  facetowi ?!
To powiedziawszy  podniosłam się gwałtownie i ruszyłam w stronę schodów.
- Nie, o to mi chodziło ! I swoją drogą skąd możesz wiedzieć jaki on jest ?
Odwróciłam się na pięcie i rzuciwszy mu mordercze spojrzenie syknęłam :
- Uwierz mogę ! I wiesz, co ? Czasami mam wrażenie, że znam go lepiej niż ciebie !
Po czym pobiegłam na górę i znalazłszy się w sypialni zatrzasnęłam za sobą drzwi.
- Co za kretyn...
Mruknęłam do siebie i ze złością ukryłam twarz w poduszce. Jednak ktoś wcale nie miał zamiaru użyczyć  mi chwili na ochłonięcie i już kilka minut później rozdzwonił się mój telefon. Próbując go ignorować przykryłam głowę poduszką i udawałam, że nie słyszę uporczywej muzyczki, ale kiedy za piątym razem ,, ktoś" nie odpuszczał chwyciłam urządzenie do ręki i zamaszystym ruchem przystawiłam do ucha.
Lana : Co ?
Chelsea : Skąd wiedziałaś, że to ja dzwonię ?
Lana : Chelsea ? Przepraszam, myślałam, że to ktoś inny, co u ciebie ?
Chelsea : Wszystko dobrze. Ale u ciebie chyba nie najlepiej, co ?
Na myśl, o tym jak dobrze zna mnie moja kuzynka kąciki  moich ust nieznacznie się uniosły.
Lana : Taa, bywało lepiej, ale mniejsza, o mnie : to co się takiego zadziało, że dzwonisz ?
Usłyszałam cichy śmiech dziewczyny po drugiej stronie, a później również jej głos.
Chelsea : Dzwonię bo, mam do ciebie małą prośbę.
Lana : Mhm... a konkretnie jaką  ?
Chelsea : Wiesz mamy dzisiaj z Tom'em rocznicę i tak sobie pomyślałam...
No tak...
Lana : Tak, może.
Chelsea : Na prawdę ? Kochana jesteś ! Danielle się ucieszy... To, o której mogę ci ją podrzucić ?
Lana : O której wam będzie pasowało i tak nie mam żadnych planów...
Po drugiej stronie usłyszałam głos nastolatki i po chwili w słuchawce znów rozbrzmiała Chelsea :
Chelsea : Podrzucę ją koło trzeciej, będzie ci pasowało ?
Lana : Pewnie, przynajmniej będę miała z kim pogadać.
Obie się zaśmiałyśmy, pogadałyśmy jeszcze, o paru bzdetach i się rozłączyłyśmy.

                                                            * * *
Kilka minut po trzeciej usłyszałam pukanie do drzwi, z prędkością światła zbiegłam na dół i je otworzyłam.
- Hej ciociu !
Nastolatka przytuliła mnie krótko i ruszyła na górę by, rozgościć się, w pokoju, który wcześniej dla niej przygotowałam.
Spojrzałam w ślad za nią, a gdy odwróciłam wzrok dostrzegłam zmartwione spojrzenie kuzynki.
- Znowu się ścięliście ?
Spuściłam wzrok i mruknęłam.
- Tak, nie wiem co się dzieje pomiędzy nami, on wiecznie się, o wszystko czepia, ewentualnie go niema.
- O wszystko, czyli co ?
Przewróciłam oczami z niezadowoleniem.
- Chociażby, o pracę.
Kuzynka zmarszczyła brwi ze zdziwieniem.
- Może dajesz mu do tego powody ?
Chelsea nie wie, o Brunie bo, niby skąd, więc, czy to na prawdę, aż tak widać ?
- Nie, to znaczy spędzam dużo czasu z moim klientem, ale tylko w celach zawodowych. To tylko praca.
Chyba im częściej to powtarzam tym mniej w to wierzę, ale hola Lana pas ! Hernandez to mój klient i nikt więcej...
Z zamyślenia wyrwał mnie głos szatynki.
- To jakbyśmy jutro zrobiły ?
Potrząsnęłam głową by, powrócić do rzeczywistości i ponownie spojrzałam ku mojej rozmówczyni.
- Spokojnie odwiozę Danielle do szkoły, nie przejmuj się damy sobie radę, a wy bawcie się dobrze.
To mówiąc znacząco poruszyłam brwiami na co Chels zaśmiała się nerwowo i powiedziała :
- Oj, daj spokój.
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Dobra, dobra no leć już !
Brązowooka ponownie posłała mi promienny uśmiech i powiedziała :
- Jakby Danielle sprawiała jakieś kłopoty, to...
Zaśmiałam się i wyganiając ją ruchem rąk powiedziałam :
- Bo, się rozmyślę.
- Ani mi się waż !
To mówiąc niemal, że w podskokach zbiegła ze schodów i ruszyła z powrotem do samochodu.
Z szerokim uśmiechem na ustach wróciłam do domu i weszłam na górę.
- Dobra ciotka, co chcesz na obiad ?
Zagadnęłam brunetkę, która akurat wypakowywała na szafkę obok łóżka tony przeróżnych kosmetyków.
- No nie wiem, a co mogę chcieć ?
- Może naleśniki ?
Na twarzy dziewczyny zagościł szeroki uśmiech, kiedy Danielle się uśmiecha dosłownie przed oczami staje mi Chels, wypisz, wymaluj !
- Mmm... idealnie.
  Jak się okazało robienie naleśników ,, z pomocą" mojej ciotecznej siostrzenicy to istna bonanza to też, gdy skończyłyśmy nie tylko patelnia, ale i kuchnia i my byłyśmy w naleśnikowym cieście. Szybko jednak uporałyśmy się z chaosem i jeszcze przed piątą siedziałyśmy na kanapie w salonie  przerzucając kanały, gadając, o czymkolwiek i jedząc naleśniki z konfiturą malinową.
 W końcu znalazłyśmy dobry thriller , w który nawet się wciągnęłam choć szczerze nie przepadam za tego typu produkcjami. Jak to zwykle bywa w pełnym napięcia momencie rozdzwonił się mój telefon, na którego dźwięk obie podskoczyłyśmy z przerażeniem. Wzięłam urządzenie do ręki i przelotnie spojrzałam na wyświetlacz, co spowodowało, że na mojej twarzy zagościł promienny uśmiech.
Lana : Halo ?
Bruno : Bonsoir ma cherie.
Zaśmiałam się cicho... Wariat...
Lana : Bruno, co aż tak cię natchnęło na francuski ? I czyżbyś znowu dzwonił z propozycją nie do odrzucenia ?
Bruno : Po pierwsze to ty, a po drugie nie inaczej.
Mimowolnie przeczesałam włosy palcami i uśmiechnęłam się z rozbawieniem.
Lana : Więc cóż to takiego, że nie mogłeś poczekać do jutra ?
Bruno : Masz może jakieś plany na przyszły piątek ?
Lana : Jeszcze nie, ale coś czuję, że zaraz będę miała...
Usłyszałam śmiech Hawajczyka, a potem znów jego głos.
Bruno : To masz dobry węch. Więc chciałbym cię zabrać na urodziny mojego znajomego.
Przygryzłam wargę ustalając sobie w głowie wszelkie za i przeciw.
Lana : Wiesz...
Bruno : To będzie zwykła impreza, w klubie nie w domu, odśpiewamy ,, Sto lat" i po wszystkim,  pójdziemy tam jako znajomi...
Lana : Zwykła impreza ?
Bruno : Nie licząc tego, że postaram się żebyś się dobrze bawiła, to najzwyklejsza.
,,Zwykła", ,, impreza" i ,, Bruno" te słowa jakoś ze sobą nie współgrają...
Bruno : No nie daj się prosić !  Seksownemu Smokowi odmówisz ?
Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem i dopiero po dobrych dwóch minutach, gdy powoli dochodziłam do siebie zapytałam :
Lana : Że komu ?
Bruno : Seksownemu Smokowi, że mnie.
Lana : Skąd ten nieziemski przydomek ?
Bruno : Nie mam tyle kasy na koncie by, teraz ci opowiadać, o jego powstaniu, ale jeśli jednak mi nie odmówisz to, kto wie...
Lana : Niech będzie.
Bruno : Czyli, że pójdziesz ?
Chociaż jedynie rozmawialiśmy przez telefon to i tak czułam, że Hawajczyk prezentuje właśnie swoje białe zęby, w jednym z tych  szelmowskich uśmiechów.
Lana : Taak.
Bruno : Heh, wiedziałem, że w końcu ulegniesz urokowi Seksownego Smoka...
Lana : Co takiego ?
Bruno : Nie nic, to... do jutra i dobranoc.
Lana : Wiesz udam, że tego nie słyszałam, dobranoc Bruno.
 Gdy tylko usłyszałam drętwy dźwięk przerwanego połączenia ponownie nawiedziła mnie fala śmiechu, którą udało mi się opanować gdy dostrzegłam wlepione we mnie oczy Danielle.
- Kto to był ?
Spojrzałam na nią z uśmiechem i od razu wychwyciłam charakterystyczny dla McLarenów wzrok z szuflady : ,, Ja już znam ten uśmiech".
- To, mój znajomy.
- Znajomy ?
- Tak.
- A przystojny ?
To mówiąc zabawnie poruszyła brwiami.
- Nie chcesz może zobaczyć, czy nie ma cię w twoim pokoju, w łóżku ?
- Przystojny ?
- Czas na ciebie Danielle.
- Oj ciociu ! No powiedz: ciacho, czy nie ?
Przewróciłam oczami z rozbawieniem i bąknęłam :
- Tak ciacho.
Słysząc to dziewczyna znacząco się uśmiechnęła i od razu do mnie doskoczyła ze świecącymi się oczami.
- Ciociu ! Opowiadaj !
Westchnęłam hamując śmiech.
- A wiesz może, która godzina ?
- Tak.
- I co w związku z tym ?
- Nadeszła godzina idealna, żebyś mi opowiedziała, o TWOIM, prxystojnym, tylko ZNAJOMYM.
Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam.
- Nie dokładnie, nadeszła godzina idealna na to byś udała się na górę i poszła spać.
- Oj ciocia no !
- Dobranoc Danielle.
- No...
- Dobranoc.
W końcu nastolatka stwierdziła, że na prawdę nic ze mnie nie wyciągnie i w ślimaczym tempie zaczęła człapać ku prowadzącym na drugie piętro schodom.
- W tym tempie to nie długo zastanie cię ranek.
- Idę już idę...
Mruknęła i nieznacznie przyspieszyła ruchy.
 Siedziałam jeszcze chwilę uśmiechając się sama do siebie, po czym również wstałam, wyłączyłam telewizor i lampki i przetarłam jej szlak...
__________________________________

I jak wrażenia ?
Więc mam do Was dwie sprawy :
1. Ponieważ to dopiero szósty odcinek to baaardzo chciałabym podziękować tym osobom, które mnie zmotywowały i dały kopniaka do pisania :). Serio dzięki Waszym komentarzom zawsze nie mogę się doczekać dnia, w którym będę mogła dodać kolejny :).
2. Możecie mi podpowiedzieć, gdzie można się zareklamować ?
I w tym miejscu dziękuję Glove za dodanie mnie na swoją listę oraz Iwonie za reklamę i podniesienie samooceny pod względem pisania. I miło, że Paula M. Tak ,, wiernie " mi towarzyszy.
 To piszcie co myślicie, o odcinku, odpowiedzcie na moje pytanie jak Wam coś zaświta i... wracajcie w niedzielę !
<3<3





4 komentarze:

  1. Seksowny smok. Hahah. Tak w ogóle to skąd się to wzięło, bo się nie orientuję?
    Hmm... Jakoże jestem twoją czytelniczką z chęcią ci pomogę. Co prawda mojego bloga też nie wiele osób czyta, ale wspomnę o twoim przy dodawaniu kolejnego odcinka. Z resztą i tak już jesteś na mojej liście na blogu. Jeśli jeszcze nie miałaś okazji go zobaczyć to tu masz link http://doyoulovemebruno.blogspot.com/?m=1 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sunday, Sunday, I can't wait to Sunday <3 It'll be next chapter, chapter :)
    Moja lista z blogami zawsze i wszędzie XD Ale muszę ją zaktualizować, bo wiele blogów już nie istnieje :( Ale dobrze, że pojawiają się nowe jak m.in. TEN <3
    Nie dobra ciocia, nie powiedziała... Ale ja chyba też bym jej nie powiedziała o TAKIM znajomym ^^ Zaraz rozniosła by na całą okolicę :P
    Do "Bonsoir ma cherie." dorzuciłabym jeszcze "Voulez vous coucher avec moi" i jeszcze "^^
    Nie no Bruno tu wymiata. Coś mi chodzi po głowie, że ta impreza urodzinowa jednak nie będzie taką zwykłą i będzie się po niej działo XD
    Zareklamować? Na fb Ciebie dorzuciłąm :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziękuj trzeba sobie pomagać ;)
    Nawet nie wiesz jaka byłam zła że nie mogłam być na bieżąco

    OdpowiedzUsuń