środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 31

  ścieżka dźwiękowa

  Chłodny powiew wiatru  delikatnie zwiał moje włosy, które opadając na plecy, pozostawiły na nich nieprzyjemny, mroźny dreszcz...
 - Ja... to wszystko stało się tak szybko,
nigdy nie chciałam cię okłamać, ani zdradzić,
 ale to co poczułam do niego...
 to było silniejsze ode mnie, kiedy jego usta po raz pierwszy dotknęły moich warg...
chciałam z tym walczyć, ale nie umiałam...
 Zaczęło się niewinnie,
 kawy po pracy, od czasu do czasu spotkania poza kancelarią...  
zatracałam się w nim,
uzależniał mnie z każdym dotykiem,
 słowem,
pieszczotą, coraz mocniej,
pokazywał  inną stronę uczuć...
 bardziej żywą, bardziej pociągającą, taką której pragnęłam,
tą której ty mi nie dałeś...
Szepnęłam rzucając mu ukradkowe spojrzenie- pozwoliłam mu
mydlić mi oczy tysiącem słów, których chciałam słuchać,
tysiącem słów, które odwracały  moją uwagę od tego w jaki sposób mnie wykorzystywał...
 dla jednego spojrzenia ryzykowałam całe swoje życie, przyjaciółkę, pracę, reputację.  Oddawałam mu wszystko bo,ty...
... nigdy nie miałeś dla mnie czasu, nigdy nie stałam w twojej hierarchii wyżej niż praca,
on natomiast...
dawał mi więcej niż oczekiwałam,
dawał mi... siebie, czas, uwagę.
 Pozwalał  na wybicie się ponad rzeczywistość...
był przyjacielem, pocieszeniem, stał się moim powietrzem.
 Dla niego okłamywałam wszystkich dookoła okłamywałam siebie, dobrze to wiedząc łamałam wszelkie zasady, a patrząc w jego źrenice czułam, że gdyby tylko tego chciał  zrobiłabym  to wszystko jeszcze raz.
 Owszem czasami przychodziły chwile otrzeźwienia, ale zaraz po nich przychodził głód...
Próbowałam z nim skończyć, ale gdy tylko przychodziła słabość na nowo padałam w jego ramiona.
 Nie dostrzegałam niczego...
 byłam skłonna rzucić dla niego wszystko, a on...
Okłamał mnie, kłamał z każdym słowem,
 kłamał gdy mówił, że przeprasza,
że kocha...
 Wszystko miał zaplanowane i zapewne ów plan by, wypalił gdyby nie te kilka słów...
ta rozmowa, której świadkiem nie powinnam być...
Przerwałam na moment by, powstrzymać łzy, które na wspomnienie tamtego dnia poczęły strumieniami wypływać spod powiek.- Byłam głupia... wiem co teraz, o nie myślisz i wiem, że jestem ostatnią, która mogłaby, o to prosić, ale...
wybacz...
Szepnęłam z bólem spoglądając w pełne smutku oczy mężczyzny.
(...)

 Z trudem przełykając ślinę patrzyłem jak spod jej powiek wypływają kolejne łzy,
niewątpliwie cierpiała,
a ja chociaż bardzo chciałem nie umiałem ukoić jej bólu...
- Proszę odezwij się.
 Jęknęła ponownie pozostawiając na mojej koszulce ciemny ślad łez...- Powiedz coś...cokolwiek.
- Ja... muszę... muszę pozbierać myśli, pobyć sam...- szepnąłem ostatni raz gładząc palcami włosy, które zwiewane przez bryzę falami opadały na rozedrgane ramiona szatynki.
Pozwoliła mi odejść i zamknąwszy się w sobie na nowo dała upust rozpaczy.
 Czułem jak z każdą sekundą, w której spoglądam na jej postać coś rozdziera mnie od środka,
odwróciwszy się więc na pięcie ruszyłem w cień uśpionego lasu,
z każdym krokiem tonąc we własnych słabościach...
Tak, jej słowa mnie zraniły,
zraniły mnie swoją szczerością, bowiem uświadomiły jak bardzo się myliłem...
Jak bardzo myliłem się, o wszystko ją obwiniając.
Była tylko człowiekiem,
słabą, samotną dziewczyną, która pragnęła jedynie prawdziwej miłości,
pragnęła uwagi,
uczucia, którego jej szczędziłem.
A które znalazła u niego...
Traciłem ją, pozwalałem jej kochać i cierpieć
...dla niego...
Jak mogłem być aż tak ślepy ?!
Tak cholernie głupi...
(...)

  Biorąc głęboki wdech ponownie spojrzałam na skrzący się srebrem granat morza. A czując na ramionach dłoń Szwajcara szybkim ruchem otarłam z policzka samotną łzę, która od dłuższego czasu znaczyła szlak na szkarłacie, spłonionej skóry.
- A ty ?
Na dźwięk jego głosu po moich plecach przebiegł kolejny, chłodny dreszcz.
- Ja... co ?
Szepnęłam nie odwracając wzroku od głębi w jakiej chwilę temu go zatopiłam.
Doskonale wiedziałam, iż jest świadom zagrywki w jaką go wciągam, natomiast on pomimo tego postanowił wziąć w niej udział i nie zważając na trud z  jakim niewątpliwie przychodziło  mu wyartykułowanie tych słów, dodał.:
- Wciąż go kochasz ?
I wnet poczułam jak w moich płucach braknie tlenu...- Kochasz go ? Odpowiedz.
Naciskał, rozdrapując każdą z jeszcze tak świeżych ran.
- Artur...
- Proszę tylko nie kłam...
Wciąż go kochasz ?
Tak.
Nie !
Tak, wciąż, nieprzerwanie... do szaleństwa.
- Nie. Już nie.
Skłamałam i choć zaraz potem odwróciłam wzrok wiedziałam,
wiedziałam, że uwierzył...
- A więc obiecaj...
Szepnął ponownie zatapiając spojrzenie w moich źrenicach.- Obiecaj, że już zawsze będziesz moja.
Dodał, na nowo wzbudzając w moim sercu bezkresną panikę.
 Szybko odwróciłam wzrok, zrozumiał...
Mógł prosić, o wszystko lecz on zapragnął mieć to czego nie posiadałam nawet ja...
____________________________________________

Dobry wieczór kochani !
Wiem rozdział miał się ukazać dopiero w niedzielę, ale nie mam serca już Was przetrzymywać, więc oto on !
Mam nadzieję, że się nie zawiedliście ?
Piszcie jak Wam się podobał, no i jak tam pierwszy dzień w szkole ?
Ahh...na kolejny zapraszam w niedzielę !
Przepraszam więc za niesłowność i do zobaczenia !
Love ya !
<3



5 komentarzy:

  1. Gdzie Ty dziewczyno mieszkasz :O ??? Dopiero we wrześniu.... łeeeeee :D Ja zaczekam :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo Twojej prośby aby nie pisać podpisze się pod Glove i zaczekam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja oczywiście też będę czekać....aaleee noooo czemu taki krótki??!!
    Dziewczyno opamiętaj sie Ty go nie kochasz!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacznę od tego, że rozdział naprawdę jak zawsze świetny. Wzbudziłaś prawdziwe emocje dla czytelnika. Pozwoliłaś abyśmy czytając mogli poczuć się jak bohaterowie opowiadania. Naprawdę napisałaś to genialnie, do wzbudzania takich uczuć w czyteniku potrzeba wspaniałego talentu i ty udowodniłaś, że go posiadasz. Pozostaje mi czekać do niedzieli i Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny :O :* ❤
    Nie potrafię tego opisać, ale ten twój blog jest przeboski ❤
    Po prostu oderwać się nie da i ciągle chcesz więcej.
    Więc czekam na niedziele. ❤

    OdpowiedzUsuń