sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 29

 Z przeciągłym westchnieniem zerknęłam na ekran telefonu i zacisnąwszy palce na kubku z parującym napojem z zamyśleniem wbiłam wzrok w sufit.
Od ostatniej rozmowy z Jane dotychczas  tłamszone przez rozsądek uczucie do Marsa jakby,
odżyło,
nabrało bardziej...jaskrawych barw i w pewnym sensie stało się czymś na kształt celu, do którego mniej lub bardziej świadomie chciałam,
zaczęłam dążyć.
W końcu naścienny zegar wybił godzinę szóstą, jak na zawołanie dopiłam resztkę kawy i przewiesiwszy na ramieniu torbę z najpotrzebniejszymi papierami z uśmiechem na ustach wyszłam z biura.
                                               *      *      *

  Z trudem przełykając ślinę wbiłam wzrok w tak dobrze znaną mi sylwetkę i choć przystanęłam z każdym oddechem moje tętno wzrastało, serce biło coraz szybciej, a po plecach poczęły gnać miliony dreszczy. Delikatnie potrząsając głową na moment odwróciłam wzrok w nadziei, że gdy ponownie spojrzę przed siebie jego już nie będzie, lecz tak się nie stało.
Wciąż tam stał, zaledwie kilka kroków przede mną, pogrążony w rozmowie z innym facetem nawet nie drgnął gdy stanęłam za jego plecami.
(...)
- Niesamowite, że ta laska z taką łatwością dała się nabrać na jedno głupie słowo...- odparł brunet z niekrytym podziwem kręcąc głową.- Ona naprawdę...
- Uhh ! Skończ już !- Warknąłem zapobiegając kolejnym wybuchom jego niedorzecznych krytyk względem szatynki.
Ten najwyraźniej zbity z tropu, obdarzywszy mnie krzywym uśmiechem jedynie spojrzał krzywo w moim kierunku.
- Stary, przecież chodziło tylko, o to by, cię nie wsadzili do pudła ! Idiotka, nawet się nie domyśliła...
- Tak, ale...
(...)
( ścieżka dźwiękowa-klik )

- Co ?- Załkałam, na co obaj mężczyźni zamarli w bezruchu.- Kłamałeś ?!
- Lana, ja...
- Ty szmaciarzu !
Wrzasnęłam z całej siły uderzając go w policzek.- To wszystko co powiedziałeś było
kłamstwem ?!
A ja ci wierzyłam ! Wierzyłam ci gdy mówiłeś, że kochasz, a ty... Nienawidzę cię !
Krzyknęłam i odwracając się na pięcie ruszyłam biegiem przed siebie, byle dalej od niego.
- Lana !
- Zostaw mnie !
- Posłuchaj mnie !
Krzyknął, a moje serce poczęło się łamać, z każdym słowem, krokiem, oddechem...wciąż na nowo.
Przyspieszyłam kroku, lecz nim dobrnęłam do jakiejkolwiek taksówki, na moim ramieniu boleśnie zacisnęły się palce brązowookiego. - Pozwól mi...
- Nie ma tu nic do tłumaczenia...- szepnęłam nie umiejąc nawet spojrzeć mu w oczy.- Powiedziałeś wystarczająco wiele... brawo znalazłeś sobie kolejną, naiwną szmatę !
Krzyknęłam i rzucając mu przepełnione bólem spojrzenie chwyciłam za klamkę od samochodu, chłopak jednak nie zwolnił uścisku...- Osiągnąłeś to co chciałeś. A teraz mnie zostaw !
- Proszę cię...
Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć moje ciało przyparto do drzwi samochodu,
 a jego ciepłe wargi ponownie odnalazły moje drżące usta.
Po omacku odszukałam klamkę i wyrywając się z jego uścisku opadłam na tylne kanapy wozu.
- Zostaw mnie.
Szepnęłam przestając hamować łzy, które od dłuższej chwili poczęły napierać na powieki.
- Gdzie zawieźć ?
Na dźwięk głębokiego głosu starszego mężczyzny, za kierownicą po moim ciele przeszedł kolejny dreszcz.
- Niech pan, po prostu jedzie.
Odparłam, lecz nieusatysfakcjonowany mężczyzna jedynie spojrzał na mnie w lusterku.
- Zapytałem...
- Nie słyszałeś ?! Jedź !
Krzyknęłam, a gdy samochód w końcu ruszył rzuciłam za siebie szybkie spojrzenie.
Nasze oczy się odnalazły, a moje serce oficjalnie się rozdarło, odwróciłam wzrok i kryjąc twarz w dłoniach poddałam się kolejnym spazmom rozpaczy.
(...)
- Ty dupku !
Krzyknąłem rzucając się na stojącego nieruchomo Ryana.- Ty pierdolony dupku ! Wiedziałeś, że ona za mną stoi !
Ten jedynie wzruszył ramionami i śmiejąc się pod nosem mruknął :
- I kto tu jest dupkiem ? Po za tym kiedyś musiała się dowiedzieć.
- Ale nie w taki sposób !
Wrzasnąłem, co nie wywarło na nim żadnego wrażenia, jedynie zwróciło ku nam kilka zainteresowanych spojrzeń.- Z resztą...
To mówiąc ruszyłem biegiem w ślad za taksówką, która kilka minut temu zniknęła za zakrętem.
- Co ty robisz ?!
- Nie twój zasrany interes !
Krzyknąłem w odpowiedzi i nie zważając na setki gapiów przyspieszyłem kroku...

                                                                 *      *      *
- Niech pan się zatrzyma.
Rozkazałam, gdy mężczyzna skręcił w ulicę oddaloną od mojego domu, o kilka przecznic.
- Ale...
- Do widzenia.
Wymamrotałam wpychając mu do ręki zapłatę.
- Jest pani pewna ? Zaczyna padać.
- Miłego dnia.
Ucięłam ignorując jego wcześniejsze słowa i szybko wysiadając z auta zatrzasnęłam za sobą drzwi, po czym wciskając ręce w kieszenie czarnego prochowca niespiesznie ruszyłam przed siebie, pozwalając by, mokre już włosy zakryły załzawione, podpuchnięte oczy.
 Pół godziny później wciąż roztrzęsiona i pełna niewypowiedzianej rozpaczy stanęłam przed drzwiami domu i drżącymi palcami zapukałam mając nadzieję, iż Artura pomimo późnej pory jeszcze niema w domu.
Ku mojemu przerażeniu chwilę później w drzwiach ukazała się sylwetka Szwajcara.
- Lana ? Co się...
Po moich policzkach ponownie pociekły gorące krople, nawet na niego nie patrząc po prostu przepchnęłam się obok niego i nawet nie ściągając butów ruszyłam na górę, gdzie zatrzaskując za sobą drzwi z  rozpaczliwym płaczem rzuciłam się na łóżko...
- Co się stało ?
Na dźwięk jego głosu , aż podskoczyłam i nie chcąc by, je zauważył wepchnęłam pod poduszkę pudełeczko drobnych tabletek nasennych.
- Wybacz, ale... ja... nie możesz tego wiedzieć.
Szepnęłam nawet na niego nie patrząc.
- Dlaczego ?
- Po prostu nie !
Załkałam i rzuciwszy mu zrozpaczone spojrzenie dodałam.- Chcę być sama.
- Na pewno ?
- Wyjdź !
 Krzyknęłam przygryzając wargę.- Proszę...
________________________________________

Tego rozdziału obawiałam się od samego początku...;(
Kto się spodziewał ?
Piszcie jak wrażenia i wracajcie w poniedziałek !
:*
<3

4 komentarze:

  1. Jejku płakałam jak przeczytałam. Biedna Lana, a Bruno naprawdę się zakochał. Oby nie zrobiła niczego głupiego. Będzie wszystko w porządku prawda? Mam nadzieję, że tak. Czekam na poniedziałek i Pozdrawiam ;)
    Ps. Do mnie zajrzyj dziś wieczorem.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to gnojek!!! Daj mu z liścia ode mnie!!!
    I ona teraz wróci do Artura i wezmą ślub.....ma za swoje oooo!!!
    Czekam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bruno ma u mnie wielkiego kopa w dupsko !!! No nie no... wkurzona jestem na ciebie stary !!! Kurde, no... A Ryan? Nigdy go zbytnio nie lubiłam :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś przeczuwałam, że na początku Bruno chciał ją wykorzystać, ale wierzę, że się na serio w niej zakochał. A co do Ryana to dupek z niego. Mam nadzieję, że pomimo tego wszystko ułoży się pomiędzy Laną i Brunem
    PS. Ty to umiesz budować nastrój. Po przesłuchaniu piosenki i przeczytaniu rozdziału aż mi się smutno zrobiło ;(

    OdpowiedzUsuń