Teoretycznie szłam tylko na spotkanie Jane, a praktycznie czułam się...
chyba gorzej niż podążając na rozmowę, o pracę...
Drżącymi palcami zapukałam do drzwi jej domu, a oczekując momentu, w którym szczupła brązowooka weń stanie poczęłam układać sobie w głowie wszystko, o czym chciałabym jej powiedzieć.
-...Lana ?
Z zamyślenia wnet wyrwał mnie głos brunetki.- Co tutaj robisz ?
Przełknąwszy cicho ślinę, zsunęłam okulary i posyłając jej nieśmiały uśmiech odparłam :
- Przyszłam cię przeprosić...za kłamstwa i wplątywanie cię w ten cały bałagan z Hernandezem...
Nie powinnam była...
Nim zdążyłam jeszcze coś dopowiedzieć znalazłam się w ramionach przyjaciółki.
- Lani... To ja przepraszam...- odparła odsuwając się ode mnie i nieśmiało łapiąc moje spojrzenie.- Nie powinnam była w ogóle wtrącać się w twoje uczucia, a co dopiero wygadywać tych wszystkich bzdur wtedy na plaży...Powinnam była...
Wiedząc do czego zmierza spuściłam jedynie wzrok.
- To już przeszłość.
Bąknęłam odpychając od siebie pamiętny wieczór.
- Jak to ?
- Ja... skończyłam z nim.
Pomiędzy nami nastała nagła cisza, Jane szukała słów, natomiast ja szukałam w jej spojrzeniu jakiejkolwiek emocji.
* * *
Od dłuższej chwili bez słowa podziwiałam jak krwisty trunek z wolna wypełnia kryształowy kieliszek,
w końcu jednak ku mojej uldze ciszę przerwała Jane.
- I to wszystko dla... Artura ?
Wyczuwając dziwne zawahanie w jej głosie obdarzyłam ją pełnym nie zrozumienia spojrzeniem.
Sprostowałam usiłując również samej sobie dać odpowiedź na to pytanie.
- Strachu ?
- Nie wiem jak ci to wytłumaczyć... Chodzi, o to... myślałam, że tak będzie po prostu lepiej.
Bąknęłam, spoglądając w jej oczy z nadzieją, iż mnie zrozumie.
Nie rozumiała...
Znała mnie jak nikt inny , lecz nie rozumiała, z resztą co tu było do rozumienia.
Zostawiłam kogoś w kim się zakochałam poprzez przebłysk rozsądku,
który jak dotąd nie przyniósł mi nic dobrego, miałam zamiar powiedzieć oficjalne,
niemal nieodwracalne ,, tak" mężczyźnie, dla którego istniałam tylko od czasu do czasu, a sprawę ze wszystkich swoich błędów zdałam sobie zdecydowanie po nie w czasie.
- I jest lepiej ?
Nie umiejąc wydusić z siebie, ani słowa kiwnęłam przecząco, a czując charakterystyczne pieczenie pod powiekami jedynie przygryzłam dolną wargę i wbiłam wzrok w purpurę wieczornego nieboskłonu.
Najwidoczniej zauważając rozpacz jaką odciskają na mnie kolejne słowa dziewczyna zamilkła i podążając za moim spojrzeniem tylko ścisnęła palcami moją dłoń.
- Czemu na to pozwoliłam... ?
Jęknęłam w końcu pospiesznie ocierając z policzka samotną łzę, której nie zdołałam zatrzymać w ukryciu.
- Nie miałaś na to wpływu...
- Wciąż nie mam...- westchnęłam usilnie uspakajając drganie w głosie.- Zakochałam się w nim... Jak pieprzona małolata straciłam dla niego głowę, a gdy powiedział mi co do mnie czuje po prostu odeszłam.
Dokończyłam kryjąc twarz w dłoniach.
- A Artur ?
Z lekka zbita z tropu potrząsnęłam głową i ponownie przeniosłam wzrok w kierunku rozmówczyni.
- On... myśli, że jestem na niego obrażona za tą ostatnią kłótnię.
Mruknęłam mimowolnie śmiejąc się pod nosem na wspomnienie ostatniej wymiany zdań.
- A jesteś ?
- Nie. Ale... po tym co się wydarzyło...nie umiałabym spojrzeć mu w oczy, z resztą co niby miałabym mu powiedzieć ?
Zapytałam choć w mojej podświadomości już od dawna istniała odpowiedź na to pytanie.
- To co powinnaś...Prawdę.
Taak...
Jane miała rację nawet jeśli miała by, ona zaważyć na przyszłości naszej relacji
Sulvan powinien ją znać...
* * *
Powoli stawiając kolejne kroki z zamyśleniem przemierzałam oświetlone nikłą smugą zachodzącego Słońca ulice Los Angeles.
Może i będzie to kolejny wybój na mojej drodze, kolejny powód by, otworzyć szerzej oczy i dostrzec świat w rzeczywistych, szarych barwach, ale..
Ten kto nie gra, nie wygrywa.
Więc...
Czemu by, nie spróbować ponownie ?
________________________________
Sama nie wiem co sądzić, o tym rozdziale...
Są momenty, w których mi odpowiada,a są i takie, w których mam wrażenie, iż powinnam coś zmienić.
Ale jego ocenę pozostawiam Wam.<3
Ahhh nawet nie wiecie jak ja Was kocham...
I pragnę z tego miejsca OGROMNIE podziękować za te ponad 3000 wyświetleń !
Są dla mnie naprawdę dużą motywacją.
Jednak, koniec o mnie.
Chciałabym bowiem, przedstawić, skierować i naprowadzić Was na dwa niesamowite opowiadania, a mianowicie :
Ride or Die
Miłość czy przyjaźń
;D
Ps. Mam do Was ogromną prośbę, otóż nalegam, aby każdy kto przeczytał powyższy rozdział zostawił po sobie jakiś znak.
Thank you, and...
see you on Saturday sweethearts !
:*
Czytałam i czułam te same emocje co główna bohaterka. Trzeba mieć naprawdę talent, żeby czytelnik mógł się tak poczuć, a ty niewątpliwie go masz. Naprawdę rozdział genialny. Już nie mogę doczekać się następnego, a dopiero co przeczytałam ten. Kocham twoje opowiadanie i nie potrafię się od niego odciągnąć. Prawdopodobnie ten rozdział przeczytam jeszcze z trzy razy, bo tak bardzo mi się spodobał. Świetnie opisałaś to co czuje Lana. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i ona będzie jeszcze szczęśliwa z Brunem. Czekam na next i Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńPs. Należało ci się tyle wyświetleń, bo opowiadanie jest naprawdę fantastyczne. Niech te wyświetlenia wciąż rosną, bo mają powód. Dziękuje również za polecenie mojego bloga. Jesteś kochana ;) Spodziewaj się małej niespodzianki u mnie pod następnym rozdziałem, tymczasem jeszcze raz dziękuje :*
a wiesz czemu 300 bo 299 jest moich :D
OdpowiedzUsuńdziękuję za reklamę i oczywiście zapraszam...może jutro się coś ukaże ;)
buziaki
nooo i nadrobiłam teraz czekać na kolejne;)
Odcinek jak zwykle świetny <3
OdpowiedzUsuńNo i cóż mam powiedzieć... Współczuję Lanie, bo nieciekawy ma teraz okres w swoim życiu. A teraz jak pójdzie do swojego narzeczonego to wszystko powinno się zmienić. Więc mam nadzieję, że po tej burzy szybko nadejdzie słońce ;)
Sorry za mnie!!!! :D Jestem, żyję!!! Musisz mi wybaczyć, ale przez ostatni czas z wypiekami na twarzach zaczęłam czytać książki i nie mogę się od nich oderwać, do póki jednej nie skończę. Własnie przeczytałam Płomień Crossa - polecam. (jestem stuknięta - czytam same powieści erotyczne) :d Hihi... No właśnie skończyłam książkę - a raczej książki mi się skończyły odpaliłam kompa i kurcze... Od tygodnia mam twoje opowiadanie włączone w zakładce :D Ale już nadrobiłam :P
OdpowiedzUsuńMatko Bruno, czyli Ty jednak ją kochasz... Jej, a już myślałam, że stoi za tym tylko chęć wykorzystania naszej biednej Lany.
Boje się tylko o dziewczynę... Spróbować ponownie... z Arturem, czy Brunem??? Uch... Czekam :*
I jeszcze raz przepraszam z całego serducha :) :*