Ze snu gwałtownie wyrwał mnie niecierpiący zwłoki dźwięk nowego połączenia, z niezadowoleniem łypnęłam na rozświetlony ekranik telefonu i z przeciągłym westchnieniem wzięłam urządzenie do ręki.
Lana : Haalo ?
Mama : Lana...przepraszam jeśli cię obudziłam,ale to...bardzo ważne.
Z rosnącym niepokojem oparłam się na poduszkach.
Lana : A, ale co się stało ?
Mama : Ojciec... jest w szpitalu i...
I wnet nieprzespana noc, koszmar i wszystkie te emocje, które szarpały mną od dobrego tygodnia jakby przestały mieć znaczenie,
wszystkie moje zmartwienia przestały istnieć, a na ich miejsce wpełzł bezbrzeżny strach.
Mama : Jesteś tam ?
Z narastającego amoku w jaki wnet wpadły moje myśli wyrwał mnie jej niespokojny głos.
Lana : Tak...tak jestem. Jaki to szpital ?
Wydukałam rozedrganym z emocji głosem i gdy tylko otrzymałam dokładną informację odnośnie położenia owej placówki pospiesznie wyskoczyłam z łóżka i zgarniając po drodze kilka rzeczy z garderoby wpadłam do łazienki, gdzie jak co dzień doprowadziłam się do stanu używalności.
* * *
Ze ściśniętym żołądkiem i sercem łomoczącym tak silnie jakby niebawem miało wydrzeć mi się z piersi, szybkim krokiem przemierzałam nieskończenie długie, szpitalne korytarze. W końcu stanęłam przed oszklonymi drzwiami prowadzącymi na jedną z sal, a oparłszy się, o ścianę wbiłam wzrok w sufit.
- Panienka McCarthy ?
Z głębokiego zamyślenia niespodziewanie wyrwał mnie głęboki, spokojny głos stojącego przede mną mężczyzny w białym kitlu.
- Tak to ja.
Szepnęłam tak słabym, iż niemal niesłyszalnym głosem.
- Chris Wesley, zajmę się pani ojcem.
- Co mu jest ?
Zapytałam nie wiedząc co jest gorsze- niewiedza, czy prawda ?
Młody mężczyzna na moment zacisnął szczękę, po czym spojrzał na mnie z troską i odparł.:
- Pan McCarthy jak powiedziała pańska matka nagle bardzo źle się poczuł, w tej chwili jedna z pielęgniarek przeprowadza EKG, niebawem zostanie ono opisane co pozwoli nam na dokładne określenie przyczyn tak nagłego pogorszenia się stanu zdrowia pani ojca, niemniej jednak podejrzewam, iż...
Przerwał na moment by, po chwili badawczo mi się przyglądając kontynuować.:
- Najprawdopodobniej jest to zawał.
Nie odrywając wzroku od niezmącenie spokojnej twarzy lekarza przełknęłam ciężko ślinę.
Zawał ?
Ale jak ?
Dlaczego ?
- Co mogło być jego powodem ?
- Najprawdopodobniej zaistniał on w skutek stresu, lub też nerwów.
Kiwnęłam powoli głową i dokładnie zastanawiając się nad każdym słowem, które wypowiedział lekarz, zapytałam.:
- To... kiedy będę mogła zobaczyć się z ojcem ?
- Myślę, że w przeciągu godziny powinien się znaleźć na sali, ale wydaje mi się, że przed jakimikolwiek odwiedzinami pacjent powinien odpocząć.
A teraz, muszę panią przeprosić, ale obowiązki wzywają.
To powiedziawszy posłał mi ciepły uśmiech i ruszył przed siebie by, niebawem zniknąć w jednej z wielu sal, salek i gabinetów.
Ponownie omiotłam spojrzeniem długi, biały korytarz i po krótkim namyśle choć wiedziałam, iż nie zdołam niczego przełknąć postanowiłam znaleźć jakąś kawiarenkę.
* * *
Umoczywszy wargi w aromatycznym napoju z zamyśleniem zaczęłam obserwować krzątającą się za ladą blondynkę i gdy tak na nią patrzyłam nagle zdałam sobie sprawę, że w całej tej sytuacji nawet nie zdołałam powiadomić...kogokolwiek, w kancelarii, o mojej dzisiejszej nieobecności. Z niespokojnym kołataniem w klatce piersiowej wystukałam numer do biura Stradfordowej.
Stradford : Halo ?
Lana : Witam, z tej strony Lana McCarthy, dzwonię by, zapytać, czy istnieje możliwość bym na dzień dzisiejszy otrzymała urlop na żądanie ?
Stradford : Urlop na żądanie...
Lana : To dla mnie naprawdę ważne, chodzi, o sprawy rodzinne.
W słuchawce zapanowała nerwowa cisza, którą dopiero po dobrych paru minutach przerwało pełne niezadowolenia westchnięcie.
Stradford : Dobrze...skoro jest to konieczne.
Lana : Dziękuję bardzo !
Odparłam, odrobinę zbyt pogodnie, lecz natychmiast zatuszowałam to paroma uprzejmościami, po których wymianie z ulgą rozłączyłam rozmowę,a na powrót wsunąwszy telefon do kieszeni dopiłam kawę, odstawiłam pusty kubek na ladę i skierowałam się w stronę drzwi, w których nieomal przyliczyłabym bliskie spotkanie z moją mamą.
[...]
- Więc... co się właściwie stało ?
Zapytałam uważnie spoglądając w zmęczone oczy kobiety.
- Ojciec... bardzo przeżywa to, że tak się od nas odsunęłaś, Lana...- przerwała by, uchwycić moje spojrzenie po czym dopowiedziała.:
-... Nie wiem co dzieje się w Twoim, Waszym życiu, ale z tego co widzę nie układa Wam się zbyt dobrze, bardzo nas to niepokoi, w szczególności, że podczas naszej ostatniej rozmowy wspominałaś, że pomiędzy tobą, a tym chłopakiem...
Rozumiejąc do czego zmierza zaprzeczyłam ruchem głowy, tym samym czując jak gdzieś w głębi mnie na nowo narasta cały żal związany z wydarzeniami ostatnich dni.
- My...to znaczy ja...skończyłam z nim.
Bąknęłam zmuszając się do wypowiadania owych słów, po czym czując tak dobrze znane mi ukłucie w klatce zatopiłam spojrzenie w niezmąconym pędzie miasta jaki rysował się za oknem.
Kątem oka dostrzegłam jak na wargach kobiety majaczy nieśmiały, pełen ulgi uśmiech, który wnet pod naciskiem mojego wzroku zmienia się w nieumiejętnie skrywający zadowolenie grymas.
- Kochanie...-zaczęła, delikatnie ściskając palcami moją dłoń.- Wiem, że jest ci teraz ciężko, ale uwierz z czasem dostrzeżesz, że tak było lepiej.
Nie wiedząc co jej na to odpowiedzieć jedynie westchnęłam głęboko i posyłając jej niewyraźny uśmiech ponownie wbiłam wzrok w obrazy za szybą.
Tak łatwo jest to powiedzieć :
...z czasem wszystko się ułoży,
z czasem będzie lepiej,
z czasem...
Tylko, co jeśli ja nie mam go wystarczająco dużo ?
* * *
Kiedy pozwolono nam na odwiedzenie ojca było już dobrze po osiemnastej, zamknąwszy za sobą drzwi podeszłam do łóżka na, którym odpoczywał mężczyzna i ukucnąwszy u jego boku delikatnie zacisnęłam palce na jego dłoni.
- Przepraszam tato.
Szepnęłam przenosząc wzrok z jego twarzy na ekranik urządzenia do pomiaru czynności życiowych. Im dłużej nań patrzyłam tym więcej żalu mnie zalewało dlatego też podciągnąwszy kolana pod brodę ukryłam weń twarz i zamknąwszy oczy zaczęłam spokojnie analizować ostatnie dni. Nie wiedziałam jak, ani kiedy zasnęłam lecz nim to się stało zrozumiałam jedną,
ważną rzecz...
Zrozumiałam, że moje życie nie może pozostać takie jak było przedtem.
Nigdy więcej...
___________________
Cześć Kochani !
Strasznie mi głupio, że nie dotrzymałam danego słowa, obietnicy, po prostu...
po raz pierwszy w życiu, w wakacje nie starczyło mi czasu na wszystko co sobie zaplanowałam.
Ale...
Za to, jeśli dobrze pójdzie < dołożę wszelkich starań by, tak właśnie było:> to w tą niedzielę ( niestety nie mogę tego obiecać) ukaże się następny odcinek !
Tymczasem wróćmy do powyższego...
Mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej ?
Piszcie czy Wam przypadł do gustu i jakie plany na sierpień. ;)
Pozdrawiam Was ciepło i zajrzyjcie w niedzielę !
:*
W sierpniu BŁOGIE LENISTWO więc liczę na ciebie słońce;)
OdpowiedzUsuńLiczba odwiedzających pewno ci wzrosła z mojego powodu byłam tu codzinnie po dwa razy;)
Sierpień - hehe... rwałam wiśnie ;( Dlatego mnie nie było PRZEPRASZAM Ale zawsze trochę hajsu się zarobi :3 :O Ale teraz już jestem i nadrabiam ^^
OdpowiedzUsuńPorobiło się... Teraz ona wróci do Artura? :O Kurcze, ja nie chcę. Ale tato... to zbyt skomplikowane !!! Czekam na następny - NIECIERPLIWIE :)
teraz ja po spojleruję :D zapraszam na coś co powstało dzięki Tobie ;) http://iwusia2107.pinger.pl/
OdpowiedzUsuń