wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 23

 [...]
     ,, Potajemny romans, czy wyrachowany układ ?
  Jakiś czas temu Internetem wstrząsnęła wiadomość, iż młoda, wzbijająca się gwiazda muzyki- Bruno Mars, został postawiony przed sądem, a następnie skazany na wyrok pod zarzutem posiadania sporej ilości kokainy. Muzyk jednak wystąpił, o złagodzenie kary, a ponieważ termin sprawy dotyczącej owego złagodzenia został wyznaczony zdawało się, że wszystko ucichło...
Nic bardziej mylnego !
 Anonimowe źródła donoszą bowiem, iż piosenkarza, od czasu do czasu spotkać można na przedmieściach Los Angeles w towarzystwie młodej pani adwokat- L.M.
Para bardzo często spotyka się również poza kancelarią...
Romantyczne,  późno popołudniowe schadzki na plaży; wspólne, wieczorne wypady...
Czyżby przystojny  Hooligan zapragnął zabawić się prawem ?..."
[...]
   Po raz kolejny, mimo iż znałam cały wpis niemal na pamięć mój wzrok przebiegł po pogrubionych, złowieszczo spozierających na mnie z ekranu laptopa zdaniach i po raz kolejny na moje plecy wstąpił ostry dreszcz, z każdym zdaniem czułam, że tracę grunt pod nogami, a najgorsze było przeświadczenie, iż jest to prawda... Traciłam wszystko, począwszy od spokojnego jutra, a skończywszy na pewnej przyszłości. Ale za każdym razem, gdy na to spoglądałam okiem... Lany, a nie starającego się, o dobry rozgłos prawnika czułam, że owy chaos w zasadzie jest, czymś dobrym, czymś co w pewnym stopniu otwiera mi oczy.
- Och przestań !
Mruknęłam sama do siebie, gdy mój wzrok mimowolnie powrócił na nowo do pierwszego akapitu internetowego artykułu, tym razem jednak nie poddałam się potrzebie upewnienia, iż zawiera on choć jedno kłamstwo i pospiesznie zamknąwszy stronę wyłączyłam po czym ulokowałam laptopa na powrót pod ławą.
                                                    *      *      *
 - Nie mogę tak tego zostawić Bruno...oboje zbyt dużo ryzykujemy, a ja... wydaje mi się, że wiem kto wpadł na tak wścibski sposób  odwiedzenia mnie, od tej sprawy.
Odparłam gdy brązowooki ponowił prośbę bym się uspokoiła.
- Ale...- zaczął chłopak, lecz zauważając moje zdeterminowane spojrzenie, jedynie machnął ręką i mruknął : Rób jak uważasz.
Po czym musnął delikatnie mój policzek i skierował się do drzwi pomieszczenia.
- Bruno !
Chwyciłam go za ramię zanim zdążył nacisnąć na klamkę i odwróciwszy  w swoją stronę spojrzałam mu w oczy.- Jest jeszcze tylko jedna sprawa...
Zaczęłam, ale widząc jak jego źrenice zachodzą nieprzyjemnie chłodną mgiełką przygnębienia ucięłam.
- Jaka ?
- Wczoraj trochę nad tym  myślałam i... doszłam do wniosku, że chyba lepiej byłoby dla nas obojga, żebyśmy przez ten tydzień... nie utrzymywali kontaktów poza służbowych.
 Wymamrotałam, czując jak w moim gardle narasta dławiąca gula.
 Brunet przejechał jedynie ręką po włosach i wlepiwszy we mnie jeszcze silniej palące spojrzenie mruknął. :
- Taak, chyba...chyba masz rację.
 Po czym bez ostrzeżenia naparł wargami na moje usta i delikatnie oplótłszy mnie w pasie ramionami
 złożył na nich delikatny, namiętny pocałunek.
   Patrzyłam jak wychodzi i zamyka za sobą drzwi, jakaś część mnie żałowała tej decyzji, jednak mimo wszystko wiedziałam, że jest ona słuszna.
Bruno... był dla mnie zbyt ważny by, tak po prostu zignorować ów wpis, zbyt ważny by, pozostawić to bez odzewu...
 Poza tym każdy z nas ma coś takiego jak świadomość, a moja kazała mi ratować zarówno jego jak i siebie również w oczach opinii publicznej...
                                               *      *      *
  Pewnym krokiem wparowałam do biura Posner'a, który na mój widok poruszył się niespokojnie w swoim skórzanym fotelu i zacisnąwszy szczękę wbił we mnie niepewne spojrzenie, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, iż ma on coś wspólnego z plotką, która zapewne okrążyła już cały Internet.
- Brawa za pomysłowość !
Odparłam ironicznie, opierając dłonie na blacie biurka, za którym siedział.-  Ale z góry ci mówię, że nie osiągnąłeś swojego celu.
- Jesteś sprytna, co ?
Zagadnął drocząc się ze mną, lecz odparłam jego przygłupie zagrywki oschłą odpowiedzią.:
- Ty za to sprytem nie grzeszysz ... Wiedziałam, że jesteś głupi, ale mówiąc szczerze nie wierzyłam, że do tego jeszcze na tyle naiwny... Nie rozumiem tylko po co tyle zachodu ?
Spojrzałam na niego lodowato, co jedynie wywołało jego uśmiech.
- Słuchaj... jesteś  taka młodziutka i  niewiele wiesz, o życiu...- zrobił pauzę, co jeszcze silniej wpłynęło na moje poirytowanie.
- Do rzeczy Posner.
Warknęłam krzyżując ręce na piersi i mrużąc oczy.
- Wydaje mi się, że oboje moglibyśmy skorzystać na twojej rezygnacji. Stradford nie dowiedziałaby, się o niczym, ty natomiast przekazałabyś sprawę Hernandeza mnie...
- A ty wsadziłbyś go do więzienia nawet bez cienia adwokackiego obowiązku, tylko po to by, poszła fama w prasie i telewizji, czyż nie ?
- Może...
- Skoro więc tak bardzo ciągnie cię do mediów to czemu zostałeś prawnikiem ?
Syknęłam pogardliwie, wciąż nie spuszczając wściekłego spojrzenia z roześmianej twarzy rozmówcy.
- Nie chodzi, o media... W tej kancelarii najzwyczajniej niema miejsca dla nas dwóch...
Słysząc to zaśmiałam się ironicznie.
- Dla nas dwóch ?
Ten jedynie kiwnął głową i otworzył usta chcąc coś jeszcze powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to.-  Teraz to ty mnie posłuchaj : przegapiłeś jedną ważną lekcję : dobry adwokat nie odpuszcza do samego końca.
- Co innego jeśli, ktoś takim adwokatem nie jest.
Mruknął na co obdarzyłam go pełnym litości uśmiechem.
- W końcu poznałeś prawdę, o sobie.
Parsknęłam, po czym wyprostowałam się i ruszyłam do drzwi.
- Pożałujesz tych słów.
- Chyba nie wiesz, co mówisz, ale dobrze jeśli chcesz się tak zabawić to bawmy się.
- Co masz na myśli ?
- Ty już wykonałeś swój ruch, więc teraz niejako czas na mnie... A to znaczy, że jesteś już skończony.
Ten jedynie przewrócił oczami i prychnął :
- I kto to mówi.
- Ktoś kogo po tej sprawie gorzko popamiętasz.
Rzuciłam po czym trzaskając drzwiami wyszłam z jego gabinetu i z wszechogarniającą mnie determinacją ruszyłam do drzwi frontowych.
Wygram tą sprawę.
 Ktoś mi kiedyś powiedział, że dobry adwokat jak nikt zna trud swojego zawodu,
że jest jak dziwka, zrobi wszystko by, wyjść na swoje.
 Wtedy po prostu się zaśmiałam, teraz jednak czułam jak głęboko prawdziwe są te słowa i wiedziałam, że choćby cały świat miał mnie od tego oczerniać i mieszać z błotem są dwa powody, dla których stanę się tą dziwką...
_____________
 Zgodnie z obietnicą, Panie i Panowie < w tym miejscu powinny zabrzmieć fanfary.>
PRAGNĘ PRZEDSTAWIĆ...
Rozdział 23 !!!!!!
Piszcie jak Wam się podoba i wracajcie w czwartek !
:*
:D
<3<3

3 komentarze:

  1. Chyba się lekko zgubiłam...gdzie lana w końcu mieszka?? bo chyba coś przegapiłam i nie wiem....poza tym chcę już widzieć starcie tych dwoje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To może być ciekawe. Już nie mogę się doczekać aż Lana dowali Posnerowi ;) Tak więc do czwartku :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ten Posner to gnida... Ciekawe, co Lana zrobi w tej sprawie :O Nie chcę żeby zostawiła Bruna :O

    OdpowiedzUsuń