Może powinnam była wycofać się już po pierwszym spotkaniu ?
Może powinnam była ją przezwyciężyć ?
Ale...
Czy to ważne ?
To co się stało nie odstanie się, a nawet gdyby mogło...
po co ?
Skoro to właśnie ta jedna chwila, ta jedna osoba i ta jedna jedyna, silniejsza ode mnie pokusa maluje moje życie w jaśniejsze, pełne radości barwy...
- Okłamałeś mnie...
Szepnęłam blokując telefon, z otwartą, niedokończoną wiadomością.w której treść wpatrywałam się od dobrych kilku minut.
- O czym mówisz ?
- O tym...- podałam mu urządzenie i szepnęłam-...dlaczego ?
Patrzyłam jak czekoladowe oczy mulata ciemnieją, jak jego twarz momentalnie tężeje, jak zaciska szczękę, jak uwydatniają się jego słodkie kości policzkowe, coś we mnie pękało, pękało z każdą minutą, w której narastała pomiędzy nami nerwowa cisza...
- Lani... to nie tak, ja po prostu...
- Ty po prostu, co ? Dlaczego nie mówisz mi całej prawdy Bruno ?
Z ust chłopaka uciekło głośne westchnięcie...
- Mówię, ale... uhh...to miał być ostatni raz...ja...
Pękało, aż w końcu gdy wypowiedział pierwsze słowa przerwało się, na dobre.
- Przestań pieprzyć...okłamałeś mnie, kłamałeś od samego początku, a ja ci uwierzyłam, jak naiwna idiotka wierzyłam w każde twoje słowo, a ty bawiłeś się mną ... jesteś... jesteś po prostu żałosny !
- Pozwól mi chociaż wytłumaczyć !
- Nie.
Ucięłam mu krótko i zanim choćby zdążył się podnieść szybkim krokiem ruszyłam do frontowych drzwi, lecz gdy tylko ich dotknęłam zdałam sobie sprawę, że ja nie mam gdzie pójść...nie mogę wyżalić się Jane, po tym wszystkim nie chcę się również pokazywać rodzicom, a w domu musiałabym się zmierzyć z doprowadzającym mnie do szału narzeczonym...
Byłam jednak zbyt wściekła by, zostać w jednym domu z Hernandezem dlatego ściskając w dłoni kurtkę wyszłam na zewnątrz i nie wiele myśląc ruszyłam przed siebie, tam gdzie nogi poniosą...
* * *
Z głębokiego zamyślenia wnet wyrwała mnie nieprzyjemna woń alkoholu...
- Hej maleńka, a cóż taka ślicznotka robi sama na ulicy, o takiej porze ?
Zabrzmiał jakiś głos za moimi plecami, ogarnięta przerażeniem struchlałam i nim zdołałam wykonać chociaż jeden krok, czyjeś silne ręce zacisnęły się boleśnie na moich biodrach po czym agresywnie cisnęły mnie na ścianę najbliższego budynku.
- Czyżbyś zbłądziła ?
Sapnął inny głos i niebawem powietrze zasnuł okropny śmiech, któremu zawtórowały jeszcze dwa inne
- K-kim jesteście ?
Wyjąkałam drżącym z narastającego przerażenia głosem, lecz zamiast werbalnej odpowiedzi te same duże dłonie wylądowały na mojej talii i poczęły miarowo zsuwać się ku miednicy.
- Kim jesteśmy ? Hmm... to w zasadzie nie istotne bo, widzisz jutro już nawet nie będziesz pamiętała, o naszym spotkaniu kruszynko.
Po moim ciele przeszedł ostry dreszcz, szybkim ruchem zepchnęłam z ciała ręce mężczyzny i podejmując próbę ucieczki skoczyłam w bok, przez co wpadłam wprost w ramiona innego napalonego typa.
- Hah, widzę że lubisz ostre zagrywki...- zarechotał jeden z napastników i niemal niezauważalnym gestem dał pozostałej dwójce znak, po którym z jeszcze większą siłą zostałam przyparta do zimnego muru. Zaczęłam się rozpaczliwie miotać, jakaś inna para rąk zjechała do moich pośladków i wywołując kolejną falę bólu obróciła mnie twarzą do ściany.
Robiło mi się coraz bardziej niedobrze, zwłaszcza gdy to samo silne ciało, które cisnęło mnie na ścianę przywarło do moich pleców, tak nachalnie iż poczułam silnie wzbudzoną męskość jednego z nich.
- Mmm jesteś taka delikatna...- mruknął mężczyzna podchodząc rękoma do linii mojego biustu.
- Zostaw mnie !- Krzyknęłam, próbując powstrzymać usilnie cisnące się do oczu łzy.
- Tylko spokojnie, postaram się być delikatny.- Odparł ze śmiechem opiewając moją szyję dławiącym oddechem...
* * *
Po raz kolejny spojrzałem na tarczę naściennego zegara, od jej wyjścia minęły trzy godziny, nie odbierała telefonu i nie odpisywała na sms-y wiedziałem, że jest na mnie zła, z resztą...sam byłem na siebie wkurwiony, Boże jak mogłem być takim idiotą...Obiecywałem sobie, że już nigdy ich nie tknę, że to już koniec z brudnymi pieniędzmi, a gdy tylko Ryan zaproponował mały biznes zgodziłem się jak kretyn...
By, odgonić od siebie natłok myśli po raz kolejny wybrałem numer szatynki, pierwszy sygnał, drugi, trzeci...nic i gdy już miałem dać za wygraną po drugiej stronie rozległ się zdławiony głos dziewczyny :
Lana : Bruno ! Ratuj...oni...BRUNO !
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć rozległ się głośny trzask, stłumione męskie głosy i głośne łkanie dziewczyny.
Szybko rozłączyłem rozmowę i wsunąwszy urządzenie do kieszeni wyszedłem z domu, w biegu zgarniając z wieszaka jedynie jakąś bluzę...
(...)
Szybkim krokiem przemierzałem ciemne uliczki Los Angeles, co jakiś czas posyłając w czerń wieczoru jej imię, lecz nie dostawałem żadnej odpowiedzi, już miałem skręcić w kolejną gdy do moich uszu dobiegły krzyki i odgłosy szamotaniny dochodzące z najbliższego, oświetlonego jedynie słabą lampą zaułka.
Bez zastanowienia ruszyłem biegiem w tamtym kierunku, jej wątła, smukła postać była przyparta do muru, z daleka było widać, że ledwo trzyma się na nogach, wokół niej skupiło się natomiast trzech facetów, którzy obmacywali ją i gdy się wyrywała wymierzali jej kolejne razy.
- Zostaw ją skurwysynu !
Wrzasnąłem, gdy jeden z nich nachalnie przywarł do jej ciała, na dźwięk mojego głosu wszyscy zwrócili wzrok w moim kierunku.
- No proszę ! I znalazł się twój rycerz...- wybełkotał jeden z nich na co reszta wybuchnęła głośnym śmiechem. Ten jednak uciszył ich i rzuciwszy mi groźne spojrzenie warknął : Lepiej się w to nie mieszaj kurduplu...
Postąpiłem jeszcze jeden krok w jego stronę i zacisnąwszy pięść wymierzyłem mu sierpowego, facet zatoczył się, o mało nie upadając na bruk, po czym pocierając spuchnięty policzek burknął :
- Spoko stary, to takie żarty, przecież tylko chcieliśmy jej pomóc wrócić do domu...- wymamrotał, na co posłałem mu mordercze spojrzenie i syknąłem :
- Spierdalaj, albo poprawię...
Cała trójka spojrzała na mnie niepewnie i w końcu jeden z nich sapnął :
- Już i po co te nerwy, koleś...
Po czym zataczając się, z trudem ruszyli w przeciwną stronę.
...Poczułam jak ktoś delikatnie bierze mnie na ręce, po czym muska mój policzek i szepcze :
- Przepraszam kochanie... nie powinienem był w ogóle dopuścić, żebyś wyszła sama...
Natychmiast rozpoznałam w nim głos Bruna i z trudem powstrzymując obmywające moje policzki łzy wtuliłam twarz w jego obojczyk.- Ciiii... jestem tutaj skarbie, już nic ci nie grozi...
Wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca przymknęłam oczy i niepomna tego co przed momentem się wydarzyło zasnęłam, nienaturalnie spokojnym,
głębokim snem...
- Okłamałeś mnie...
Szepnęłam blokując telefon, z otwartą, niedokończoną wiadomością.w której treść wpatrywałam się od dobrych kilku minut.
- O czym mówisz ?
- O tym...- podałam mu urządzenie i szepnęłam-...dlaczego ?
Patrzyłam jak czekoladowe oczy mulata ciemnieją, jak jego twarz momentalnie tężeje, jak zaciska szczękę, jak uwydatniają się jego słodkie kości policzkowe, coś we mnie pękało, pękało z każdą minutą, w której narastała pomiędzy nami nerwowa cisza...
- Lani... to nie tak, ja po prostu...
- Ty po prostu, co ? Dlaczego nie mówisz mi całej prawdy Bruno ?
Z ust chłopaka uciekło głośne westchnięcie...
- Mówię, ale... uhh...to miał być ostatni raz...ja...
Pękało, aż w końcu gdy wypowiedział pierwsze słowa przerwało się, na dobre.
- Przestań pieprzyć...okłamałeś mnie, kłamałeś od samego początku, a ja ci uwierzyłam, jak naiwna idiotka wierzyłam w każde twoje słowo, a ty bawiłeś się mną ... jesteś... jesteś po prostu żałosny !
- Pozwól mi chociaż wytłumaczyć !
- Nie.
Ucięłam mu krótko i zanim choćby zdążył się podnieść szybkim krokiem ruszyłam do frontowych drzwi, lecz gdy tylko ich dotknęłam zdałam sobie sprawę, że ja nie mam gdzie pójść...nie mogę wyżalić się Jane, po tym wszystkim nie chcę się również pokazywać rodzicom, a w domu musiałabym się zmierzyć z doprowadzającym mnie do szału narzeczonym...
Byłam jednak zbyt wściekła by, zostać w jednym domu z Hernandezem dlatego ściskając w dłoni kurtkę wyszłam na zewnątrz i nie wiele myśląc ruszyłam przed siebie, tam gdzie nogi poniosą...
* * *
Z głębokiego zamyślenia wnet wyrwała mnie nieprzyjemna woń alkoholu...
- Hej maleńka, a cóż taka ślicznotka robi sama na ulicy, o takiej porze ?
Zabrzmiał jakiś głos za moimi plecami, ogarnięta przerażeniem struchlałam i nim zdołałam wykonać chociaż jeden krok, czyjeś silne ręce zacisnęły się boleśnie na moich biodrach po czym agresywnie cisnęły mnie na ścianę najbliższego budynku.
- Czyżbyś zbłądziła ?
Sapnął inny głos i niebawem powietrze zasnuł okropny śmiech, któremu zawtórowały jeszcze dwa inne
- K-kim jesteście ?
Wyjąkałam drżącym z narastającego przerażenia głosem, lecz zamiast werbalnej odpowiedzi te same duże dłonie wylądowały na mojej talii i poczęły miarowo zsuwać się ku miednicy.
- Kim jesteśmy ? Hmm... to w zasadzie nie istotne bo, widzisz jutro już nawet nie będziesz pamiętała, o naszym spotkaniu kruszynko.
Po moim ciele przeszedł ostry dreszcz, szybkim ruchem zepchnęłam z ciała ręce mężczyzny i podejmując próbę ucieczki skoczyłam w bok, przez co wpadłam wprost w ramiona innego napalonego typa.
- Hah, widzę że lubisz ostre zagrywki...- zarechotał jeden z napastników i niemal niezauważalnym gestem dał pozostałej dwójce znak, po którym z jeszcze większą siłą zostałam przyparta do zimnego muru. Zaczęłam się rozpaczliwie miotać, jakaś inna para rąk zjechała do moich pośladków i wywołując kolejną falę bólu obróciła mnie twarzą do ściany.
Robiło mi się coraz bardziej niedobrze, zwłaszcza gdy to samo silne ciało, które cisnęło mnie na ścianę przywarło do moich pleców, tak nachalnie iż poczułam silnie wzbudzoną męskość jednego z nich.
- Mmm jesteś taka delikatna...- mruknął mężczyzna podchodząc rękoma do linii mojego biustu.
- Zostaw mnie !- Krzyknęłam, próbując powstrzymać usilnie cisnące się do oczu łzy.
- Tylko spokojnie, postaram się być delikatny.- Odparł ze śmiechem opiewając moją szyję dławiącym oddechem...
* * *
Po raz kolejny spojrzałem na tarczę naściennego zegara, od jej wyjścia minęły trzy godziny, nie odbierała telefonu i nie odpisywała na sms-y wiedziałem, że jest na mnie zła, z resztą...sam byłem na siebie wkurwiony, Boże jak mogłem być takim idiotą...Obiecywałem sobie, że już nigdy ich nie tknę, że to już koniec z brudnymi pieniędzmi, a gdy tylko Ryan zaproponował mały biznes zgodziłem się jak kretyn...
By, odgonić od siebie natłok myśli po raz kolejny wybrałem numer szatynki, pierwszy sygnał, drugi, trzeci...nic i gdy już miałem dać za wygraną po drugiej stronie rozległ się zdławiony głos dziewczyny :
Lana : Bruno ! Ratuj...oni...BRUNO !
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć rozległ się głośny trzask, stłumione męskie głosy i głośne łkanie dziewczyny.
Szybko rozłączyłem rozmowę i wsunąwszy urządzenie do kieszeni wyszedłem z domu, w biegu zgarniając z wieszaka jedynie jakąś bluzę...
(...)
Szybkim krokiem przemierzałem ciemne uliczki Los Angeles, co jakiś czas posyłając w czerń wieczoru jej imię, lecz nie dostawałem żadnej odpowiedzi, już miałem skręcić w kolejną gdy do moich uszu dobiegły krzyki i odgłosy szamotaniny dochodzące z najbliższego, oświetlonego jedynie słabą lampą zaułka.
Bez zastanowienia ruszyłem biegiem w tamtym kierunku, jej wątła, smukła postać była przyparta do muru, z daleka było widać, że ledwo trzyma się na nogach, wokół niej skupiło się natomiast trzech facetów, którzy obmacywali ją i gdy się wyrywała wymierzali jej kolejne razy.
- Zostaw ją skurwysynu !
Wrzasnąłem, gdy jeden z nich nachalnie przywarł do jej ciała, na dźwięk mojego głosu wszyscy zwrócili wzrok w moim kierunku.
- No proszę ! I znalazł się twój rycerz...- wybełkotał jeden z nich na co reszta wybuchnęła głośnym śmiechem. Ten jednak uciszył ich i rzuciwszy mi groźne spojrzenie warknął : Lepiej się w to nie mieszaj kurduplu...
Postąpiłem jeszcze jeden krok w jego stronę i zacisnąwszy pięść wymierzyłem mu sierpowego, facet zatoczył się, o mało nie upadając na bruk, po czym pocierając spuchnięty policzek burknął :
- Spoko stary, to takie żarty, przecież tylko chcieliśmy jej pomóc wrócić do domu...- wymamrotał, na co posłałem mu mordercze spojrzenie i syknąłem :
- Spierdalaj, albo poprawię...
Cała trójka spojrzała na mnie niepewnie i w końcu jeden z nich sapnął :
- Już i po co te nerwy, koleś...
Po czym zataczając się, z trudem ruszyli w przeciwną stronę.
...Poczułam jak ktoś delikatnie bierze mnie na ręce, po czym muska mój policzek i szepcze :
- Przepraszam kochanie... nie powinienem był w ogóle dopuścić, żebyś wyszła sama...
Natychmiast rozpoznałam w nim głos Bruna i z trudem powstrzymując obmywające moje policzki łzy wtuliłam twarz w jego obojczyk.- Ciiii... jestem tutaj skarbie, już nic ci nie grozi...
Wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca przymknęłam oczy i niepomna tego co przed momentem się wydarzyło zasnęłam, nienaturalnie spokojnym,
głębokim snem...
____________________
Wybaczcie, że znowu tak późno, po prostu...dopiero wieczorami mam na tyle weny by, napisać coś co mi chociaż trochę podpasuje...
A tak po za tym...
I co sądzicie ?
Bardzo zły ??
Piszcie jak Wam się podobało bo, moim zdaniem nie wyszedł mi tak jak mógł...
Jeszcze raz więc przepraszam, za porę w jakiej go dodaję i wracajcie w poniedziałek !
<3<3<3
Wybaczcie, że znowu tak późno, po prostu...dopiero wieczorami mam na tyle weny by, napisać coś co mi chociaż trochę podpasuje...
A tak po za tym...
I co sądzicie ?
Bardzo zły ??
Piszcie jak Wam się podobało bo, moim zdaniem nie wyszedł mi tak jak mógł...
Jeszcze raz więc przepraszam, za porę w jakiej go dodaję i wracajcie w poniedziałek !
<3<3<3
Mam ochotę przywalić Ci, Bruno w twarz !!! Jak mogłeś wypuścić ją samą w nocy, do tego roztrzęsioną !!! Po prostu... coś Ty narobił ;(
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :3
Bruno ty głupku! Jak mogłeś ją okłamać i wgl w to ją wciągnąć i jakby tego było mało jeszcze się nacierpiała przez jakiś kretynów na ulicy. :( Ugh... Brak słów. Dlatego grzecznie cię proszę okaż się być wspaniałym kochającym chłopakiem w przyszłym odcinku. Niech Lana nie cierpi zbyt mocno.
OdpowiedzUsuńPo prostu przezajebisty odcinek. Bruno będzie musiał naprawić swój błąd. Ale ten ratunek był boski :3 czekam :)
OdpowiedzUsuńskoro u Ciebie taki dreszczyk emocji to zapraszam do mnie na kolejny dreszczyk trochę większych emocji :)
OdpowiedzUsuńSuper odcinek :D Wgl twój blog jest zajebisty i uzależniający :D Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń