środa, 1 lipca 2015

Rozdział 20

    Słowa- źródło wszelkich nieporozumień, kłamstw i sporów, źródło niefizycznego bólu i wręcz namacalnej rozkoszy, potrzebujemy ich, żądamy, chcemy słuchać, ale czy na pewno zawsze są tym złotym środkiem ? A może są sprawy, w których lepiej po prostu pozostawić niedomówienia ?
- Nie odbieraj- mruknął brązowooki niemal nie rozłączając naszych warg , gdy w sypialni, po raz kolejny rozbrzmiał dźwięk nowego połączenia.
 Od dobrych dziesięciu minut, ktoś namolnie próbował się ze mną skontaktować i, o ile pierwsze, drugie i trzecie połączenie można było zignorować tak szóste i każde kolejne stawało się coraz bardziej irytujące. Toteż, gdy powietrze po raz dziesiąty przeszył działający na nerwy dżingiel dałam za wygraną i rzucając poirytowane spojrzenie na ekranik urządzenia, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam je do ucha.
Lana : Czego chcesz Artur ?
Artur : Tyle razy do ciebie dzwoniłem... Lana, kochanie ja...przepraszam, nie powinienem był ci zarzucać tych wszystkich głupstw, zachowałem się jak kretyn i...naprawdę przepraszam.
Lana :  Nie sądzisz, że zbyt często muszę wysłuchiwać tej samej, żałosnej gadki ?
Artur : Tak, ale...
Lana :  Nie, nie ma, ale. Potrzebuję czasu, chwili...samotności, dlatego proszę nie dzwoń i nie pisz. Potrzebuję spokoju i czasu, o nic więcej cię nie proszę więc...uszanuj to.
Artur : Oczywiście, ile tylko chcesz, ale... proszę, powiedz, że wrócisz.
Dość niekontrolowanie z moich ust dobyło się ciche westchnięcie.
Lana : Tylko tyle : czas...
Odparłam zdawkowo i nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłam rozmowę.
Dopiero, gdy moje spojrzenie napotkało troskliwy wzrok Bruna zdałam sobie sprawę, że chłopak przez cały czas tu był i słyszał każde słowo z rozmowy, którą zakończyłam kilka chwil temu.
- Nie rozumiem.
Zwróciłam ku niemu pytające spojrzenie i odparłam :
- Czego ?
- Po co wy to ciągniecie ? To znaczy nie to, że teraz karzę wam się rozstać, tylko...nie umiem pojąć jaki sens ma taki stan rzeczy pomiędzy wami ?
Na dźwięk tych słów spuściłam wzrok i intensywnie wpatrując się w granat narzuty na łóżku mruknęłam :
- Sama chciałabym wiedzieć... z resztą mniejsza, o to wolałabym, żebyś to ty mi wytłumaczył.
- Co ?
- Żartujesz sobie teraz ze mnie ?
Mruknęłam wbijając weń rozdrażnione spojrzenie.- Czemu była tutaj policja ?
Momentalnie wszelkie iskierki w oczach mulata wygasły, a on sam jakby stracił chęć do jakiejkolwiek rozmowy, zacisnął usta i wbił wzrok w punkt za oknem.
- Czemu ?
Ponowiłam pytanie na co zostałam obdarzona jednym z najchłodniejszych spojrzeń jakie kiedykolwiek raczę doświadczyć...
- A jak sądzisz ?
Syknął, po czym gwałtownym ruchem wstał  i podszedł do okna.
- Oświeć mnie !
- Szukali narkotyków, ten idiota- Ryan ich tutaj nasłał choć wiedział, że nie ma tutaj nic, czym mogliby, się zainteresować.
- W takim razie czemu nie mogło cię przy tym być, tylko podstawiłeś mnie jako kozła ofiarnego ?
- Tak było łatwiej.
Wzięłam szybki wdech, czując jak narasta we mnie wściekłość.
- Łatwiej ?! Niby dla kogo ?! Pomyślałeś co by, było gdyby, któryś z nich przypadkiem mnie
rozpoznał ?! I czemu do cholery nic mi nie powiedziałeś ?!
- Bo, wiedziałem, że tak zareagujesz !
- Jesteś kretynem ! Skończonym, egoistycznym kretynem !
Krzyknęłam i szybkim krokiem wyszłam na korytarz by, po chwili w biegu zdjąć z wieszaka kurtkę i gdy niemal dotknęłam klamki usłyszałam za sobą głos Hawajczyka :
- I po co było ci to wiedzieć ?!
- Teraz już się zamknij !
Warknęłam przekraczając próg i z impetem zatrzaskując mu drzwi przed nosem.

                                                            *      *      *
                                                             (klik i czytajcie dalej )

  Napływające do moich oczu łzy rozmywały poszarzały obraz jaki przedstawiało dziś zalane łzami miasto aniołów, nie przeszkadzało mi to jednak, dlatego niestrudzenie przemierzałam jego wyblakłe uliczki.
- Jak mogłeś...- szepnęłam do siebie, tak jakby wylewanie żali w łzach na chodnik miało rozmyć ból jaki towarzyszył rozdzierającej się cząstce mnie, która sprawiała, że byłam skłonna zrobić dla brązowookiego to i wiele więcej, że byłam skłonna zamknąć oczy rozsądkowi i skoczyć dla niego w ogień, nie umiałam nazwać tego uczucia, choć podświadomie już dawno podstawiłam do niego odpowiednią nazwę, lecz bałam się, nie chciałam jej użyć, żyjąc w złudzeniu, że jest ona zarezerwowana dla Sulvana.
Od pewnego czasu miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie, ale nim zdążyłam chociażby spojrzeć za siebie czyjeś silne ciało przyparło mnie do zimnej ściany jednego z domów.
- Przepraszam kochanie.
Szepnął mi do ucha głos, który w tak niesamowity sposób potrafił wznieść mnie pod samo niebo i tym samym sposobem rzucić mnie na kolana, niżej niż ktokolwiek inny.- Wybacz, po prostu...poniosło mnie, co z resztą nie jest twoją winą, ja... kurwa, ja  po prostu nie daję rady... czasami to mnie przerasta i...
- Nic nie mów...- szepnęłam, a on jedynie  uniósł delikatnie mój podbródek i przez moment patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, przez tą krótką chwilę wydawało mi się, że gdzieś w głębi jego czekoladowych źrenic zamajaczyły pojedyncze łzy, choć może to krople zacinającego deszczu...
Po moich policzkach spłynęły ostatnie, wymieszane z kroplami deszczu łzy, ale zignorowałam je przyciskając wargi do mojego zapomnienia- ust Bruna.
- Nie rób tego...- szepnęłam drżącym głosem nim chłopak ponownie poprowadził nasze języki w długim, romantycznym tańcu, przez ten niesamowity moment na zalanym deszczem świecie, wśród chłodnych, kryształowych kropel byliśmy tylko my, nasze szybsze oddechy unoszące się w kłębkach pary ku niebu i jedna obietnica.
- Wybacz, to był...pierwszy i...ostatni raz.
To powiedziawszy przyciągnął mnie mocniej do siebie i pomimo spływających po mnie strug wody wziął na ręce i po raz kolejny obdarował gorącym pocałunkiem w czasie, którego moje serce biło tak mocno jakby zaraz miało mi się wydrzeć z piersi...- Wracamy ?
Szepnął odrywając na moment wargi od moich.
- Zostańmy...-szepnęłam, wplatając palce w jego mokrą, ułożoną fryzurę.
                                                                 *      *      *

  Idąc u boku Hawajczyka z zamyśleniem wpatrywałam się w złotą poświatę, która nieśmiało przebijała się spośród chmur, gdy nagle poczułam subtelne muśnięcie palców chłopaka na swoich. Odwróciłam wzrok ku niemu, on tylko uśmiechnął się i splótł nasze dłonie w delikatnym uścisku, który z przepełniającą mnie od środka radością zacieśniłam.
- Wiesz, właściwie to może nawet nie jesteś aż takim kretynem.- Mruknęłam na co ten jedynie spojrzał na mnie z rozbawieniem i przyciągnąwszy  do siebie objął   w talii ramieniem.
  W jego domu ponownie znaleźliśmy się dopiero gdy Los Angeles spowite zostało gęstym granatem późnej pory.
 Człapiąc wykończona całym dniem ku nęcącej alkowie nawet nie zauważyłam gdy za moimi plecami pojawił się brunet, objąwszy mnie w talii złożył na szyi parę zmysłowych muśnięć i głosem, który sprawiał, że uginały się pode mną nogi mruknął :
- Kolację podano panno McCarthy, choć kiedy tak na panią patrzę...
To powiedziawszy przygryzł delikatnie płatek mojego ucha i zjechał znacząco palcami wzdłuż talii aż po moje biodra, co wydarło z mojego gardła cichy jęk.
- Panie Hernandez, do prawdy jest pan niepoprawny.
Mruknęłam i już po chwili siedząc na kolanach brązowookiego moczyłam wargi w krwistym trunku.
 Cóż przyznam, że gdyby nie kolacja i to co zaoferował mi Hernandez tego wieczoru, czy też tej ekhem...nocy zaliczałby, się on nie wątpliwie do jednego z gorszych, a może i najgorszych...
_____________
Dwie sprawy :
Uno : przepraszam za porę dodania odcinka, ale przyznam się bez bicia, że, o ile wiedziałam, co ma się w nim wydarzyć, o tyle nie potrafiłam ubrać tego w słowa, ale finalnie... muszę powiedzieć, że jestem z niego zadowolona.:D
Dos: A Wam jak się podoba ??
       Może chociaż troszkę ?
Czytajcie, piszcie i do...piątku !
<3<3

2 komentarze:

  1. Dla Ciebie zawsze znajdę czas choćbym była niewiadomo jak padnięta.
    Odcinek jest świetny. Kocham ten nasz duecik. <3 Szkoda, że nie mogą być oficjalnie razem. B

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi tu się nie podoba... Mam wrażenie jakby Brunz nie mówił całej prawdy :/ Odcinek jak zawsze świetny :P :* <3

    OdpowiedzUsuń