- Życzy pan sobie czegoś jeszcze ?
Zagaił uprzejmie barman, gdy tylko wychyliłem niewielką szklankę złocistego trunku.
- Jeszcze raz to samo.
Burknąłem, z niezadowoleniem zerkając na treść wiadomości od Ryana.- Kretyn...
Syknąłem przez zęby, prześlizgując się wzrokiem po kolejnych literach.
- Słucham ?
Doszedł mnie głos mężczyzny zza kontuaru, przerażony gwałtownie zwróciłem się ku niemu, omal nie wywijając pokaźnego orła do tyłu.
- To nie do pana.
Pospieszyłem z wyjaśnieniem po czym objąwszy palcami szkło wypełnione kolejną porcją whisky, znacząco spojrzałem na ekran telefonu. Ten jedynie uśmiechnął się niepewnie i skinąwszy głową wrócił do swoich obowiązków.
- No stary ! To zdrowie, za ,, It will rain" !
Usłyszałem radosny głos brata, a już po chwili jego dłoń z siłą wylądowała na moim ramieniu.
- Tja...
Mruknąłem na moment podnosząc wzrok z nad ekranu telefonu, stukając szklanką w kieliszek i unosząc ją do ust.
- Wszystko w porządku ?
Na dźwięk głosu przyjaciela, z moich ust uciekł cichy pomruk niezadowolenia.
Kurwa, czy na prawdę nie można mieć chociaż chwili spokoju ?!
Pomyślałem i wsuwając urządzenie do kieszeni spodni odwróciłem się twarzą do sterczącego za mną już od dłuższej chwili Phila.
- Tak, wszystko OK.
Wymamrotałem spoglądając mu w twarz i siląc się na uśmiech. Widziałem, że chce jeszcze coś powiedzieć, ale zważywszy na moją niemrawą minę najwyraźniej zmienił zdanie i posyłając mi słaby uśmiech ruszył w stronę parkietu, na którym rządziła już reszta zespołu. Przyglądając się ich podrygom poczułem jak urządzenie w mojej kieszeni przeszywa wibracja, przewróciwszy oczami zerknąłem na ekran, a upewniwszy się, iż pozostanę nie zauważony chwyciłem kurtkę i szybkim krokiem opuściłem klub.
* * *
Ustawiwszy samochód pod posesją znajomego oparłem głowę, o zagłówek i wsparłszy ręce na kierownicy z zaciśniętymi zębami wpatrywałem się przed siebie.
- Co ja tu kurwa robię ?
Wymamrotałem do samego siebie i wziąwszy parę głębszych wdechów wysiadłem z auta, kierując się ku frontowym drzwiom okazałego domu by, już po chwili bezceremonialnie wkroczyć do zacienionego holu, a następnie rozsiąść się na obitej czarną skórą sofie na środku klimatycznie oświetlonego salonu.
- Yyymm... Bruno ?
Z chwilowego zamyślenia w jakie wpadłem wpatrując się w migoczący obraz telewizora gwałtownie wyrwał mnie zaskoczony głos Ryana, który już po chwili dzierżąc w dłoni otwartą butelkę browara z szelmowskim uśmiechem dosiadł się obok mnie.
- Rozmyśliłeś się ?
Zagadnął i pociągnąwszy łyka z butelki wbił we mnie ciekawskie spojrzenie.
- Nie.
Wzruszyłem ramionami i posyłając mu ukradkowe spojrzenie na powrót utkwiłem spojrzenie w ekranie przed nami.- Przyszedłem, żeby ci osobiście powiedzieć, że nie będzie już żadnego interesu, ani dzisiaj, ani jutro, ani nigdy.
Mam dość rozumiesz ?
Mam dość twoich popapranych pomysłów i świecenia za ciebie oczami, gdy nie wypalają.
Powiedziałem na jednym wdechu, po czym spojrzałem na niego badawczo, chcąc się upewnić, że zarejestrował każde z wypowiedzianych przeze mnie słów.
- I to wszystko dla jakiejś osamotnionej laski ?
Bąknął kręcąc głową z niedowierzaniem, a po moich plecach przebiegł dreszcz.
- Nie tylko.
Mruknąłem wymijająco, nie odrywając wzroku od telewizora.
- Ale głównie dla niej ?
Naciskał wgapiając się w moją twarz tak jakby chciał przewiercić wzrokiem moje myśli.
- Może.
Wzruszyłem obojętnie ramionami, na co ten wybuchnął śmiechem i sprzedając mi siarczystego kuksańca odparł.:
- Dla pierwszej lepszej laski chcesz puścić taką kasę...
Ty na prawdę masz nierówno pod czaszką.
- I kto to mówi.
Mruknąłem cicho, jednak wciąż wystarczająco głośno by, usłyszał.
- W jakim ty świecie żyjesz ? Stary, to nie romantyzm !
Nie ta, to inna.
Laski przychodzą i odchodzą...
Powiedział bez emocji, a mi aż zaparło dech.
To był najbardziej kretyński i egoistyczny wywód jaki kiedykolwiek słyszałem !
- Czy ty kiedykolwiek się zakochałeś ?
Palnąłem bez namysłu, a gdy ten wybuchnął śmiechem od razu pożałowałem swoich słów.
- Najwidoczniej nie.
Sapnąłem przewracając oczami i upijając łyk wody z cytryną jaką zostałem poczęstowany.
- Czy ty właśnie próbujesz powiedzieć, że poczułeś do niej miętę ?
Odpowiedział pytaniem na pytanie, po czym na nowo zaniósł się śmiechem, a ja wnet poczułem silną potrzebę by, rozbić mu tą butelkę na głowie.
Zachowywał się jak skończony dupek.
Nic nie odpowiedziałem, a on parsknąwszy z rozbawieniem wymruczał coś pod nosem i rzuciwszy mi rozbawione spojrzenie pociągnął z szyjki kolejne kilka łyków.
Nie, poprawka.
On był skończonym dupkiem.
Nie chcąc już dłużej wysłuchiwać żałosnych tyrad na temat niższości kobiet i naiwności Lany, z rozległym westchnieniem podniosłem się z kanapy i skierowałem do drzwi.
Nim jednak zdążyłem je otworzyć w moich uszach ponownie zabrzmiał jego kpiący głos.:
- Wciąż wierzysz, że ją odzyskasz ?
Nic nie odpowiedziałem, uznając, że moje słowa najprawdopodobniej i tak nic nie zmienią, a zarzuciwszy kurtkę na ramiona postąpiłem krok poza próg domu i z niekrytą wściekłością trzasnąłem za sobą drzwiami.
Muszę znaleźć jakiś sposób by, znów była moja...
______________________________________________
Dobry wieczór !
Wieem, zdecydowanie zbyt późna pora na wstawianie odcinka i to jednego z najkrótszych odcinków jakie ostatnio napisałam...,ale mówiąc szczerze...
wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia skutecznie zabrały mi czas jaki chciałam poświęcić powyższemu rozdziałowi...
No, mniejsza o to.
Jak Wam się podobał ?
Piszcie Wasze opinie i wracajcie w przyszłą niedzielę !
< Będzie gorąco :>.
Love you !
Rozdział świetny. No w końcu Bruno się bierze do roboty. Dobrze, że odmówił Ryanowi interesów. Nie mogę się doczekać następnego, więc czekam z ogromną niecierpliwością i Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńRyan = dupek. Takie krotkie podsumowanie. A Brunowi zycze szczescia. Niech odzyska milosc i zaufanie Lany. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na blogi :*
Co to bedzie co to bedzie?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze odzyska Lane :D
Cudowny *o*, jak kazdy twoj ❤
Czekam na next :*
Będą się o nią bili??!!!
OdpowiedzUsuń